Wiersz miłosny Anny Kamieńskiej pod tytułem Małżeństwo

Małżeństwo

Że tak im było dane

zestarzeć się jak świątkom przy drodze

tak samo spróchniali

tak samo

poorani mrozem i zawieją

 

Że tak im dozwolono

iść serce w serce

biodro w biodro

zmarszczka w zmarszczkę

 

Że tak im darowano

istnieć w sobie podwójnie

i milczeć wzajemnie

 

Że tak im dopuszczono

by nawet w sen wchodzili razem

on ją obejmował na poduszce

by o kamień snu nie zraniła stopy

 

Że tak ich wysłuchano

aby to on

czerwone jabłko niósł jej do szpitala

i ukląkł w jej ostatniej łzie