Wiersz miłosny Anny Świrszczyńskiej pod tytułem Kłódka

Kłódka

Nasze ciała

nie chcą się rozstać.

Zatrzasnęły się ramionami

i patrzą na nas ze zgrozą,

jak dwoje dzieci patrzy na mordercę,

który się zbliża.

 

Nie rozumieją niczego. Oszalałe,

mokre od łez,

dygocące od szlochu,

pytają, pytają bez tchu

dlaczego.

I nie słuchają odpowiedzi,

pytają znowu

bez tchu, bez tchu,

jęcząc, błagając

o litość.

 

Ale my

nie możemy się nad nimi ulitować.

Rozetniemy kłódkę ramion,

rozszarpiemy splątane włosy,

odrzucimy

w dwie strony pokoju

dwa zdychające

bezsilne strzępy.