Wiersz miłosny Anny Świrszczyńskiej pod tytułem Śmiertelnie zadziwiona

Śmiertelnie zadziwiona

Raz uczułam, że wargi jego

dotknęły moich. Wtedy odeszło

ode mnie wszystko — ziemia

i niebo. Objął mnie łagodny

błękitny płomień, zaczęłam palić

się cicho jak stos jasnych pereł.

I potem nie czułam już własnego

ciała, tylko różaną pienistość,

lekkie migotanie, ciepło, które

było zarazem melodią.

 

Więc zadziwiłam się powoli,

zapadłam w zadziwienie jak w

śmierć.