Wiersz miłosny Bolesława Czerwieńskiego pod tytułem Stare dzieje

Stare dzieje

"Jam pan, jam król, gdy rączkę twą

W swych drżących dłoniach pieszczę,

Gołąbka ma, całuska daj...

Och! jeszcze... jeszcze... jeszcze..."

 

"Twe złote włoski na mą twarz

Spływają miękką falą,

Na chwilę chłodzą czoła żar,

Za chwilę ogniem palą..."

 

"Oddechu twego cudna woń,

Jak wietrzyk podczas spieki...

Och! nie odrywaj ust od ust...

Niech zrosną się na wieki!"

 

"Na wieki, mówisz, drogi mój?

Więc przysiąż mi statecznie,

Że nigdy nie opuścisz mnie,

Że kochać będziesz wiecznie!"

 

"A ty!""Wątpliwość możesz mieć,

Choć znasz tak serce moje?

Niewdzięczny!" — "Przebacz, błagam cię!..."

Przysięgliśmy oboje...

 

Przysięgi naszej — stara rzecz —

Wysłuchał księżyc blady,

Ciekawy po nas wodząc wzrok

Przez starych lip arkady...

 

Ach! jak nam słodko spływał czas

W cienistych tych alejkach,

Co dzień w różowych byliśmy

Marzeniach i nadziejach.

 

Co wieczór śród miłosnych drżeń

Snuliśmy ideały...

Miesiące tak mijały, aż

Rok wreszcie minął cały.

 

W rocznicę naszych przysiąg znów

Siedzieliśmy przy sobie,

Jak zwyklem trzymał w dłoniach mych

Anulki ręce obie...

 

Lecz oczy me błądziły gdzieś

Po niebie inną stroną —

A moja luba miała też

Twarzyczkę odwróconą.

 

Do rozhoworu brakło nam

I chęci i osnowy —

I ręce nam nie drżały już

I zimne były głowy...

 

Na jedno tempo — aż mi wstyd —

Obojeśmy ziewnęli —

"Pan ziewasz?" — "Pani ziewasz też..."

I miłość diabli wzięli!

 

Minęły lata... Duszka ma

Od dawna już mężatką —

Staruszek zacny mężem jej,

Więc bywam tam nierzadko...

 

I cóż powiecie? Kiedy mąż

Czasami zdrzemnie trochę,

My ręka w rękę siedzim znów

I myśli roim płoche...

 

I dłonie nasze znowu drżą,

Znów płoną ust korale,

Rozmowa cicha nie rwie się

I nie ziewamy wcale.