Wiersz miłosny Bolesława Leśmiana pod tytułem Z dłońmi tak splecionymi

Z dłońmi tak splecionymi

Z dłońmi tak splecionymi, jakbyś klęcząc, spała,

W niedostępne mym oczom wpatrzona widzenie,

Płaczesz przez sen i wstrząsem wylękłego ciała

Błagasz o nagłą pomoc, o rychłe zbawienie.

 

Jeszcze płaczu niesytą do piersi cię tulę,

A ty goisz się we mnie, niby lgnąca rana,

A ja płacz twój całuję, biodra i kolana

I ramię i zsuniętą z ramienia koszulę.

 

Lecz karmiony ust twoich spłakanym oddechem,

Nie pytam o treść widzeń. Dopiero z porania

Zadaję ciemną nocą tłumione pytania.

Odpowiadasz bezładnie — ja słucham z uśmiechem.