Wiersz miłosny Charlesa de Saint-Evremonda pod tytułem Do pani

Do pani

Wieczne jest, Iris, to kochanie,

Wierną mi jesteś czy zdrajczynią,

I miłość moja nie ustanie,

Jeśli uroki twe nie zginą.

 

Nie stąd jest stałość mej miłości,

Iżbyś ty w swojej była stałą;

Nie utrać tylko tej piękności,

Kochanie zawsze będzie trwało.

 

A gdy którego dnia mi złamiesz

Po stokroć przyrzeczoną wiarę,

To nadal panią mi zostaniesz,

Skutemu nieodpartym czarem.

 

Przestrogi nędzne są i głupie,

Jeśli mi kto rozwagę radzi,

Pierwej niech oczy mi wyłupie

Lub piękno liców twoich skazi.

 

A gdyby z wdzięków twych po latach,

Miały ocaleć jeno cienie,

To jeszcze w ich zatartych śladach

Odnajdę swoje zachwycenie.

 

Wszystek ów pożar utęsknienia,

Co nieprzerwanie dziś mnie nęka,

Zazna naonczas ukojenia

W samym wspomnieniu twego piękna.

 

A wtedy, Iris, mi nie zbraknie

Dowcipu, sztuczek ani chęci,

By gasić upał swoich pragnień

Choćby w zwodniczej grze pamięci.

 

I serce, wciąż zachwytem zdjęte,

Znajdzie tam źródło uwielbienia:

Tak piękno twoje kochać będę,

Jak ciebie kocham, gdy cię nie ma.

 

Ale o nowych śnić miłościach

Po prawdzie, całkiem to zbyteczne;

Dość mi przy oczach swoich zostać:

Iris, ty piękna będziesz wiecznie.

Przełożył
Leszek Kołakowski