Wiersz miłosny Charlesa Simica pod tytułem Bogowie

Bogowie

Posągi greckich bogów

W składnicy szkoły plastycznej,

Dokąd zaprowadziłem za rękę Pamelę —

Czy może ona mnie? Skubała mi ucho zębami,

Gdy zadzierałem jej spódniczkę.

 

Rząd identycznych Apollinów wyciągał

Identyczne puste dłonie. Nędzne imitacje,

Myślałem. W sam raz dla witryny

Sklepu na progu bankructwa

Przy ciemnej, opustoszałej ulicy.

 

To dlatego, że oczy miałem zamknięte

Na długo zanim znowu się otwarły.

Była noc. Docierało jeszcze do nas światło,

Wystarczające, by nagość bogów odróżnić od naszej,

Ale nie mogłem się zorientować, skąd przybywało

I jak długo miało zamiar zostać.

Przełożył
Stanisław Barańczak