Wiersz miłosny Czesława Miłosza pod tytułem Annalena

Annalena

"Zdarzało mi się niekiedy całować w lustrach odbicie mojej twardy,

pieściły ją ręce, usta i łzy Annaleny, twarz moja wydawała mi się bosko

piękna i jakby prześwietlona niebiańską słodyczą."

"L'Amoureuse Initiation"

 

Lubiłem twoją aksamitną yoni, Annalena, długie podróże w

delcie twoich nóg.

 

Dążenie w górę rzeki do twego bijącego serca przez coraz

dziksze prądy sycone światłem chmielu i czarnych powojów.

 

I naszą gwałtowność i triumfalny śmiech i pośpieszne ubieranie

się w środku nocy żeby iść kamiennymi schodami górnego

miasta.

 

Oddech wstrzymany z podziwu i ciszy, porowatość zużytych

głazów i portal katedry.

 

Za furtką do plebanii ułamki cegieł i chwasty, w ciemności

dotyk szorstkich oskarpowań muru.

 

I później patrzenie z mostu na dół na sady kiedy pod księżycem

każde drzewo osobne na swoim klęczniku, a z tajemnego

wnętrza przyćmionych topoli stuka echo wodnej turbiny.

 

Komu opowiadamy co zdarzyło się nam na ziemi, dla kogo

ustawiamy wszędzie wielkie lustra w nadziei że napełnią się

i tak zostanie?

 

Zawsze niepewni czy to byliśmy ja i ty, Annalena, czy kochankowie

bez imion na tabliczkach z baśniowej emalii.

1966