Marzenie po balu
Edmund Wasilewski
Tak huczno, wesoło, mazura tańczyli,
Tak wszystko się śmiało wkoło mnie!
Ja sobie myśliłem: ona śni w tej chwili,
Niestety! i może nie o mnie.
Tak strojne dziewice, tak ładne, mówili,
Jam przecież nie patrzył w ich lice;
Bo ona tam śpiąca piękniejsza w tej chwili,
Niż wszystkie balowe dziewice.
Ja sobie myśliłem! o! może o! może
Tam sen jej przypomni i o mnie,
I w tęsknem marzeniu westchnąłem "o! Boże,
A tutaj tak tańczą wkoło mnie!"
Szaleństwo tak tańczyć na Boga was proszę,
Bo ze snów ją miłych zbudzicie;
Daremnie, wam obce są senne rozkosze,
Wy nawet i we śnie tańczycie!
Wam wino, wam taniec jest wszystkiem na świecie,
Jak jej sen, a dla mnie marzenie,
A przecież o! ludzie, wy dobrze to wiecie,
Jak smutne po szale zbudzenie.
Gdy szaleć, to w szale na zawsze utonąć,
Nie tylko na krótką tam chwilę;
Gdy kochać, to ogniem wulkanów zapłonąć,
Nie przestać aż w zimnej mogile.
I smutno mi było samemu w tym tłoku,
Bo kocham płomiennie anioła;
I łezka spod serca zawisła na oku,
I tęskność wybladła mi z czoła.
Patrzyłem, a smutki tańczyły mi w głowie,
Łza w wina kieliszek płynęła;
I w duszy mówiłem: ja piję twe zdrowie!
Tyś może w tej chwili westchnęła!...