Wiersz miłosny Emila Zegadłowicza pod tytułem Dziewięciosił

Dziewięciosił

Dziewczyno! — Noce nieprzytomne,

dziewięćkroć spięte żądzą ciał!

Noce szczęśliwe, przeogromne,

straszliwy krzyk! tętniący szał!

 

Ust krwawe zwarcie, źrenic mowa,

biódr wrosłych w siebie mocny splot —

jękiem splątane, czułe słowa

i włosów Twoich suchy pot!

 

Znużonych krótki sen nas zmaga —

lecz nagle budzi żądzy głód —

i znów pode mną leżysz naga

w tym podniesieniu cudnych ud.

 

Wpierw tajemnicę Twoją pieszczę

szaleństwem szybkim warg i ócz —

palcami wołam w Tobie dreszcze,

pożarem: wyżej biodra złucz!

 

Wsysam się w płatki Twe różowe —

— pieszczota, zalew krwi — aż ból!

— wtulam w Twój przepych skwarną głowę,

na wargach czuję krew czy sól —

 

Jesteś zjawieniem z mórz zrodzonem,

wstałaś, Afrodis, z wód i zórz —

przeto tak pachniesz burz ozonem

i słona jesteś ciszą mórz.

 

Płomienną lawą kasztanową

tryskam jak wulkan w głąb Twych trzew

a nad zapachem drży echowo

dionizyjski, winny śpiew!

 

Euoi! — — i znów się szał rozpłoni,

bo piję wciąż, z rozkoszy mrąc,

z wnętrza Twej cudotwórczej dłoni

nieustającą siłę żądz.