Wiersz miłosny Ewy Białous pod tytułem psalm

psalm

węże odpełzają zawstydzone

że zupełnie śpiew ich niepotrzebny

jabłko dawno już zerwane

zęby wbite w słodki owoc zakazany

niby słone wargi kochanego

 

oczerstwijcie mnie jabłkami tymi

bo omdlewam od miłości cała

ziemia sama mchem się gładkim ściele

zakwitają ciepłe barwne kwiaty

perze wstydu wyschły i sczerniały

 

oto słychać głos miłego mego

który już nadbiega zboczem góry

dzień jak drzewo nagnie ramionami

i gałęzi na posłanie natnie

 

ja miliony najszczęśliwszych kobiet

już układam się na miękkiej ziemi

i zostawiam trochę miejsca w sobie

dla miłego mego który wejdzie

 

powstań wietrze z północy z południa

i oczerstwij z miłości omdlałą

miły już nadchodzi w pola moje

przez otwarte w oścież bramy raju