Wiersz miłosny Ewy Sonnenberg pod tytułem Trzy wieczory z poetą - Wieczór pierwszy: Taniec

Trzy wieczory z poetą — Wieczór pierwszy: Taniec

— Czy mogę prosić Panią do tańca? —

Spojrzała z jakiej epoki są jego buty jak bardzo przystają do

tego co minęło Porównywała blizny swoich twarzy z bliznami

nieznajomych cieni Przeczuciem było identyczne skażenie agresją

Walizka osunęła się na siedmiobrzeżny stan czekania

Trubadur wszedł do mysiej dziury Trzysta lat temu i ślad po nim

zaginął Czasami wystawia dwa zdalnie sterowane obcasy Próbuje

urzeczywistnić Wygłasza spór tańczyć czy nie tańczyć

— Pan? —

Trzy kulki z asa trefl jakbym to już gdzieś widziała może w

zderzaku legendarnego bugatti a może to jakiś pasjans w chwili

gdy oddawał się ulicy Mała gra na klawesynie i prawie

noszę dziecko w brzuchu

— Czy mogę spróbować? —

Rozróżnia smak piasku i smak rdzy z trudem przełyka

Europa Chaotycznie rozrzucone zaproszenie do tańca

Choćby nawet umiała przeszkadza motyw chodzenia

tam i z powrotem po mało ważne uzasadnienie