Wiersz miłosny Feliksa Przysieckiego pod tytułem Gest

Gest

Gdy miasto, niby okręt strojny w czarne maszty,

W bezkres gwiezdny cię niesie przy szumie kasztanów,

Natenczas, o poeto, przewybornie znasz ty

Ów tajemniczy szept gestów: namyśl się... zastanów...

 

Bo gesty są jak tony w przebrzmiałej piosence,

Co czasem natchną jeszcze stare fortepiany,

Więc nie raz jakby obce są twe własne ręce,

Jak ktoś, kto twe sekrety szepce spoza ściany.

 

Twoje dawne przeżycie każdą chwilę nową

Wciąga zręcznie w kabałę swej dziwnej intrygi

I gestami, jak znaków tajemniczych mową,

Do twego dziś z przeszłości przemawia na migi.

 

Dziś nocą w pustkę w ulic pewien gest mię wygnał,

Co, jak awanturniczy błysk szpady migoce,

I, niby przejmujący z ciemnej dali sygnał,

Budzi z uśpienia dawno przekochane noce.

 

Z owych godzin wieczornych, gdy na nią czekałem,

Gdy z każdą chwilą, zda się, krew z żył upływała,

I z uniesień miłosnych, gdym porwany szałem,

Życie, jak zmięty banknot, rzucał w żar jej ciała,—

 

Jak list jej zapomniany w paltota kieszeniach,

Którego gorączkowo rozrywam pieczątki,—

Tyś, geście mi pozostał i w osamotnieniach

Przemawiasz do mnie czarem bezcennej pamiątki.