Wiersz miłosny Franciszka Karpińskiego pod tytułem Do motyla

Do motyla

O jakież skrzydełka jego,

Barwa błękitna z różowym,

Na głowie coś zielonego,

A sam w pancerzu stalowym.

 

Motylu, piękny motylu!

Ja ciebie dziś złapać muszę.

Tylko stanę przy tym dylu,

Złapię; gałązki nie ruszę.

 

Do mojej miłej Justyny

Poniosę cię z skwapliwością;

Mój ty motylu jedyny,

Z jakąż cię przyjmie radością!

 

Ona ci porobi klatki,

Majem cię wkoło osłoni,

Każe zbierać różne kwiatki,

Jeść będziesz z jej białej dłoni.

 

Żeby ci tęskno nie było,

Ja szukać drugiego będę;

Jeśli wam tak w parze miło,

Jak ja z Justyną, gdy siędę.

 

Nie bój się śmierci z jej ręki,

Żyj, póki zechcesz na świecie:

Ona nie patrzy bez męki,

Choć brzydką muchę kto gniecie.

 

Oh, on poleciał w gęstwiny!

Nie złapię... próżno się kłócę;

Z czymże do mojej Justyny,

Z czymże ja z pola powrócę.