Wiersz miłosny Franciszki Arnsztajnowej pod tytułem Sen

Sen

I

 

Nie śniłeś mi się nocą ciemną,

Upalną letnią nocą,

Ani w księżyca blask szedł ze mną

Twój duch mych pragnień mocą.

 

Alem wyśniła cię w dzień biały,

W wiosennym słońca złocie,

Szum fal, co ranne grał hejnały,

Dał imię mej tęsknocie.

 

II

 

Nie wiem, gdzie to było i czy było, nie wiem,

Jakby w szyb odbiciu wyrazy bezdenne.

Jakieś mi się marzą pagórki promienne,

Dworek ocieniony łaskawym modrzewiem,

Stawu oko senne pod zieloną rzęsą

Trzciny, co kitami nad nim z cicha trzęsą,

Łąki miodnej łono perłami łez rośne,

I miedzy zieloność między łany kłośne.

A na krajobrazów tych odbicia senne

Ze wspomnień dwa cienie wychodzą promienne.

Dwa cienie skroś łanów idą wąską miedzą,

Dwa cienie na łódce, dwa w altanie siedzą,

Dwa cienie pod starym chylą się modrzewiem.

Dwa cienie splecione, dwa cienie promienne

Przechodzą przez wspomnień moich pola senne,

Niby w szyb odbiciu blade mary. Nie wiem.

 

III

 

O chwil dawno minionych nie blaknąca tęczo!

Niepowrotne dni!

Nie wiem, czyli przez wspomnień patrzę sieć pajęczą,

Czy mi się śni:

Brzegiem rzeki wpół wyschłej, która srebrem świeci,

Idziemy w tym śnie

Na los drogi nieznanej, dłoń w dłoni, jak dzieci,

Dokąd, któż to wie?

 

Błękity ciemne nieba i bezchmurnie płowy

Południowy dzień,

Pył wapienny pod stopą, nad naszymi głowy

Platanów cień.

Czasem wiecha nad dachami przydrożnej gospody

Zatrzyma nasz krok,

I upoi nas, nie wiem, słońce czy jagody

Winnej złoty sok.

 

Z sercem lekkim idziemy, słońcu, życiu radzi,

Bez celu, jak w śnie.

Cóż nam kres? Każda droga w świat cudów prowadzi

Ciebie i mnie.

O drogo! rzeko! słońce! o, w złotej tęczy

Niepowrotne dni!

Oto dusza przed wami w słodkiej męce klęczy,

Wspomina? Czy śni?

 

IV

 

Czy ty wiesz, że nad tym samym znów obrazem

Słońce takie samo dziś się złoci płowe?

Że wśród palm migdałów kwiecie drży różowe,

Pomarańcze kwiat i owoc niosą razem,

Woń słodka płynie wszerz,

Zali ty o tym wiesz?

 

Czy ty wiesz, że znów biel wapienną drogi

Wysmukłe cyprysy czarną brzeżą ramą?

Srebrem skrzy się rzeka. Tak samo, tak samo

Szum dźwięcznej kaskady o skał bije progi

Tchnie wiosną każdy kierz.

Drogi, czy o tym wiesz?

 

Czy wiesz, że jak ongi, znów zachody krwawe

Królewskim róż wieńcem koralą fal łono,

Że czarą z jaspisu po wręby spienioną

Mym ustom podaje morze przełaskawe?

Że z niej nie pijesz ty,

Sączą się w czarę łzy.