Wiersz miłosny Georga Heyma pod tytułem Twoje długie rzęsy

Twoje długie rzęsy

Twoje rzęsy tak długie,

Twe oczy — ciemna woda.

Pozwól się w nie zanurzyć,

Pozwól zejść mi do głębi.

 

Górnik schodzi w podziemia,

Jego lampka się chwieje

Ponad wrotami rudy

Wysoko w cieniu ściany.

 

Patrz, zstępuję w dół,

By w twym łonie zapomnieć

O tym, co grzmi na górze,

Jasność i męka, i dzień.

 

Na zarośniętych polach,

Gdzie wiatr pijany zbożem,

Cierniowe krzewy, wysokie, chore

Strzelają w błękit nieba.

 

Podaj mi rękę,

Chcemy zróść się wzajem,

Stać się łupem wichru,

Samotnym lotem ptaka,

 

Słuchać latem

Organów zmęczonej burzy,

Kąpać się w blaskach jesieni,

Na brzegu niebieskiego dnia.

 

Nieraz pragniemy stanąć

Na krawędzi ciemnej studni,

Zajrzeć w głębię ciszy,

Szukać naszej miłości.

 

Lub wychodzimy powoli

Z lasów złocistych cienia,

Wielkiego w zorzy wieczornej,

Co muska łagodnie twe czoło.

 

Stanąć kiedyś u kresu,

Gdzie morze w żółtych plamach

Płynie już uciszone

Do zatoki września.

 

Spoczywać na wzgórzu

W domu spragnionych kwiatów,

Gdzie wysoko nad skałami

Śpiewa i drży wiatr.

 

Lecz od topoli

Co rośnie w wieczność niebieską,

Odrywa się brązowy liść

I spada na twe plecy.

 

Boski smutek,

Milczenie wiecznej miłości.

Wznieś dzban do góry

I spijaj sen.

Przełożył
Jan Koprowski