Wiersz miłosny Hafiza (Hafeza) pod tytułem Ej, przynieś nam, saki, wina

Ej, przynieś nam, saki, wina

Ej, przynieś nam, saki, wina,

przynieś, napełnij czarki;

myślałem, że miłość jest łatwa,

niestety, wikłają się sprawy.

 

Teraz, gdy powiew poranny

burzy warkocze piżmowe,

jakżeż od mrocznych twych splotów

krew uderza nam w serca!

 

Jakże nie skłonić głowy

w gospodzie mojej miłości,

gdy dzwonki na szyjach wielbłądów

wzywają wciąż do odjazdu.

 

Splam winem swój modlitewnik,

kiedy ci powie mistrz magów,

iżby wędrowiec znał dobrze

i drogę, i prawa zajazdu.

 

Noc ciemna, strach przed falami

i wiry tak przeraźliwe —

cóż wiedzą o moim losie

beztroscy mieszkańcy brzegów.

 

Każdy mój czyn samowolny

sprowadzał mi w końcu niesławę;

lecz jakże to kryć w tajemnicy,

z czego radują się tłumy?

 

Gdy chcesz, by była przy tobie,

nie odchodź od niej, Hafizie;

gdy widzisz jej twarz ukochaną

pozostaw świat jego sprawom.

Przełożył
Władysław Dulęba