Wiersz miłosny Hafiza (Hafeza) pod tytułem Kimże ja jestem, że chodzę

Kimże ja jestem, że chodzę

Kimże ja jestem, że chodzę

wśród tak szlachetnych myśli,

powiedz, bo proch twych progów

koroną jest mojej głowy.

 

Zwodnico, powiedz, kto cię

nauczył tak igrać z brańcami?

Bo nigdy tego nie powiem

o żadnej z twych przeciwniczek.

 

Nie żałuj mi swoich wskazówek

na drogę, o święty ptaku,

bo cel mój ode mnie daleko,

a jam niewprawny w podróży.

 

Podmuchu poranka łagodny,

przekaż moje ukłony,

powiedz: Wspomnij mnie chociaż

w czas mojej modlitwy porannej.

 

Szczęśliwy to dzień, gdy juki

zabierać będę z tej karczmy,

i będą mnie przyjaciele

pytać o cel mojej drogi.

 

Hafizie, jeśli zapragniesz

klejnotu pojednania,

warto wypłakać morze,

aby się w nim zanurzyć.

 

Wysokie są stopnie poezji,

wiodą do władzy nad światem,

powiedz, by mi król morza

usta perłami napełnił.

Przełożył
Władysław Dulęba