Wiersz miłosny Hafiza (Hafeza) pod tytułem Rozkwitła róża pąsowa

Rozkwitła róża pąsowa

Rozkwitła róża pąsowa,

upił się słowik zapachem —

do zamroczenia was wzywam,

ej sufi, czciciele wina.

 

Podstawy waszych ślubów

zdawały się twarde jak skała —

patrzcie, jak w mgnieniu oka

rozbiła je szklana czarka.

 

Przynieś mi, saki, wina,

bo w tym pałacu pogardy

nie wiem, kto stróżem, kto królem,

kto trzeźwy, a kto pijany.

 

A kiedy przyjdzie pożegnać

ten zajazd o dwóch bramach,

cóż ci stąd, że wysoko

czy nisko nieść będziesz głowę?

 

Nie ma bez ceny bólu

przybytku łatwych rozkoszy.

Tak, pod srogim wyrokiem

jest pieczęć aktu stworzenia.

 

Nie trap umysłu i serca

bytem ani niebytem,

bo niebyt uwieńczeniem

jest każdej pełni bytu.

 

Majestat wielkiego Asafa,

koń-wiatr i ptaków mowa

minęły z wiatrem, a pan ich

też w żadnej nie ostał się stronie.

 

Strojną ptasimi piórami

jeżeli wypuścisz strzałę,

przez chwilę chwyta powietrze,

lecz zaraz grzęźnie w pyle.

 

Jakże twa trzcina, Hafizie,

tym swoją wdzięczność wypowie,

którzy dar twego słowa

podają z ręki do ręki?

Przełożył
Władysław Dulęba