Widziałem naszego mistrza
Hafiz
Widziałem naszego mistrza —
z meczetu szedł do winiarni.
Jeżeli tak, moi mili,
to jaka przed nami droga?
My, uczniowie, do Ka'by
zwracamy nasze twarze,
a twarz naszego mistrza
zwraca się W stronę winiarni.
I my też zamieszkajmy
w tych rozwalinach magów,
bo taki na nas wyrok
zapadł już w dniu stworzenia.
Nie wie rozum, jak dobrze
jest sercu w niewoli jej włosów,
bo szał by ogarnął rozumnych
z pragnienia moich łańcuchów.
Dopadł w sidłach ptak serca
zdobycz uspokojenia.
Rozwarłaś więzy warkoczy,
wymknęła się moja zdobycz.
W łasce twojej przede mną
jawi się piękno twej twarzy,
dlatego nic już nie widzę
oprócz twej łaski i piękna.
Czy w sercu okrutnym twoim
nie rozjaśniają nocy
płomienie moich westchnień
i żar bezsennej mej piersi?
Strzałą westchnienia przebiłem
niebo; ciszej, Hafizie,
zlituj się nad swą duszą —
uważaj na swoją strzałę.
Przełożył
Władysław Dulęba