Wiersz miłosny Hafiza (Hafeza) pod tytułem Widziałem naszego mistrza

Widziałem naszego mistrza

Widziałem naszego mistrza —

z meczetu szedł do winiarni.

Jeżeli tak, moi mili,

to jaka przed nami droga?

 

My, uczniowie, do Ka'by

zwracamy nasze twarze,

a twarz naszego mistrza

zwraca się W stronę winiarni.

 

I my też zamieszkajmy

w tych rozwalinach magów,

bo taki na nas wyrok

zapadł już w dniu stworzenia.

 

Nie wie rozum, jak dobrze

jest sercu w niewoli jej włosów,

bo szał by ogarnął rozumnych

z pragnienia moich łańcuchów.

 

Dopadł w sidłach ptak serca

zdobycz uspokojenia.

Rozwarłaś więzy warkoczy,

wymknęła się moja zdobycz.

 

W łasce twojej przede mną

jawi się piękno twej twarzy,

dlatego nic już nie widzę

oprócz twej łaski i piękna.

 

Czy w sercu okrutnym twoim

nie rozjaśniają nocy

płomienie moich westchnień

i żar bezsennej mej piersi?

 

Strzałą westchnienia przebiłem

niebo; ciszej, Hafizie,

zlituj się nad swą duszą —

uważaj na swoją strzałę.

Przełożył
Władysław Dulęba