Wiersz miłosny Hafiza (Hafeza) pod tytułem Wyjdźcie ze mną na drogę

Wyjdźcie ze mną na drogę

Wyjdźcie ze mną na drogę,

co wiedzie do winnej gospody —

dla tego samego napoju

wszyscy pragniemy tej bramy.

 

W dniu, kiedyśmy się sprzysięgli

kochać i cieszyć się życiem,

postanowiliśmy nigdy,

nigdy nie schodzić z tej drogi.

 

Tutaj, gdzie tron Dżemszyda

z wiatrem, z wiatrem przemija,

nie warto spijać goryczy,

lepiej napijmy się wina.

 

Zanim z nas każdy ogarnie

kibić swej wielkiej miłości,

we krwi serc zanurzeni

siedzimy czerwoni jak rubin.

 

Oszczędź nam kazań, mistrzu,

i przestróg, bo my, opętani,

z kurzu zaułka miłości

nie wyzieramy do raju.

 

Niczym derwisze w ekstazie

i modlitewnym tańcu,

my też mamy swoje obrzędy,

kiedy wznosimy czarki.

 

Po każdym łyku proch ziemi

zmienia się w perły, rubiny,

bezradniśmy, lecz przed tobą

mniej czujemy się prochem.

 

Hafizie, skoro nie ma

drogi na szczyt zespolenia,

złóż głowę w ziemnym pyle

na progu tego domu.

Przełożył
Władysław Dulęba