Znowu z gałęzi cyprysa
Hafiz
Znowu z gałęzi cyprysa
odezwał się słowik wytrwały;
krzyczał tak, by złe oko
oddalić od twarzy róży.
O różo, wiedząc, że jesteś
tak pyszną królową urody,
nie rzucaj ciemnych uroków
słowikom szalonym w miłości.
Nie skarżę się na niedolę,
że wciąż nie widzę twej twarzy.
Gdyby nie było rozstania,
czym byłaby rozkosz zbliżenia?
Gdy inni z użycia i uciech
weseli są i szczęśliwi,
dla mnie przyczyną radości
jest smutek twojego piękna.
Gdy mnisi żywią nadzieję
na zamki i hurysy,
dla mnie winiarnia jest zamkiem,
hurysą — moja miła.
Pij wino przy dźwiękach czanga,
nie gniewaj się, jeśli ktokolwiek
powie ci: Wino jest grzeszne.
Powiedz: Bóg jest miłosierny.
Hafizie, czemu się skarżysz
na utrapienia rozłąki?
W rozłące jest pojednanie,
tak jak w ciemności jest światło.
Przełożył
Władysław Dulęba