Wiersz miłosny Hinduskiej poezji miłosnej pod tytułem O jej wybladłej twarzy

O jej wybladłej twarzy

Ona

 

Kiedyś sama ci wszak pozwoliłam na wyjazd.

Czyż mam prawo na ciebie się złościć?

 

Jeno krew ze mnie coś od tej chwili wypija

I z dniem każdym dodaje bladości.

 

Za mą piękność, co była przez ciebie sławiona,

Spotykają mnie ból i męczarnie.

 

Przywołuję twe imię i boskie imiona,

Jeno drżeć nie przestaję i marnieć.

 

Biada mi! Tyś odjechał, a już bóle srogie

Przeniknęły mą duszę i ciało.

 

Bladość jeno czekała, byś ty ruszył w drogę.

Mrok zapada, gdy światła zbyt mało.

 

Kiedy jeszcze leżałam, zamknięta w ramionach,

Złe przeczucia mi duszę mąciły.

 

Ludzie mówią, że jestem żałośnie zbiedzona,

Tając fakt, że zawinił tu miły.

 

Ale gdy się zakończy ta miła wyprawa,

Wnet o wszystkim, co było, zapomnę.

 

I niech nikt się nie waży na ciebie nastawać,

Że za mało troszczyłeś się o mnie.

Przełożył
Bohdan Gębarski