O wyzbyciu się wstydu
Hinduska poezja miłosna
On
O miłości swej krzyczy bezkarnie kochanek
Tylko gdy jest na kolcach niesiony,
A zaś ciało i dusza kompletnie znękane
Nie są zdolne do innej obrony.
Byłem mężny i dufny, nadmiernie wyniosły,
Choć mi było potrzeba tak mało.
Potem tratwę wichury daleko zaniosły,
A z mej dumy niewiele zostało.
Ta odziana w blask złotych bransolet dziewczyna
Dzisiaj mnie na madalu uwięzi.
Mimo nocy i deszczu, co z nieba zacina,
Biegnę dosiąść rumaka z gałęzi.
Bo niewiasta nie może okazać swej męki,
Choćby nią sto orkanów miotało...
Ona
O najdroższy! Jak wielkie są moje udręki!
Jakżeż pragnę ujawnić rzecz całą!
Wmawiam w siebie: nie zgłębił nikt mojej niesławy,
Nie wie, jak mnie namiętność pochłania.
Gdy zrozumie — powita rechotem plugawym,
Jeśli obca mu wzniosłość kochania.
Przełożył
Bohdan Gębarski