Anna Snitkina i Fiodor Dostojewski

Anna Snitkina i Fiodor Dostojewski poznali się w 1866 roku w Sankt Petersburgu; ona miała lat dwadzieścia, a on czterdzieści cztery. Dłużej borykał się z losem jako ubogi pisarz, niż ona liczyła wiosen. Jego pierwsza powieść "Biedni ludzie", opublikowana w roku 1843, spotkała się z umiarkowanym uznaniem. Późniejsze zaś dzieła były przez krytykę bądź nie docenione, bądź przyjmowane obojętnie. W młodości, kiedy darowano mu karę śmierci za polityczną konspirację, spędził cztery lata na ciężkich robotach na Syberii, a następne cztery jako szeregowiec w rosyjskiej armii. Po zwolnieniu z wojska przez kilkanaście lat pracował w pocie czoła nad swymi powieściami, dręczony nie kończącymi się kłopotami: szarpaniną ze strony krewnych, wyzyskiem wydawców, bezlitosnym naciskiem wierzycieli oraz własną nieumiejętnością utrzymania pieniędzy. Do tego dołączały się jeszcze ataki chronicznej epilepsji.

Wszystko to było niczym w porównaniu z patologicznym wręcz zamiłowaniem Fiodora do hazardu, które znalazło swoje odbicie w przygnębiającej autobiograficznej powieści pt. "Gracz". Nie miał ani zręczności, ani szczęścia i tracił znacznie więcej, niż wygrywał, a mimo to, ilekroć znalazł się w pobliżu stołu gry, tracił wszelką samokontrolę. Nałóg tkwił korzeniami w charakterze Fiodora, we wrodzonym defekcie jego osobowości; nie miał zatem wielkiej nadziei na wyleczenie się z niego. Do tego potrzebna mu była pomoc osoby kochającej i cierpliwej, której stanowcza dłoń potrafiłaby sprowadzić go ze ścieżki nałogu.

Powieść pt. "Zbrodnia i kara" została opublikowana w 1866 roku, ale skromne uznanie i pieniądze, jakie przyniosła, musiały wystarczyć Dostojewskiemu na wiele lat. Jego sytuacja była do tego stopnia rozpaczliwa, że w tymże roku zdecydował się podpisać upokarzający kontrakt, w myśl którego, jeśli do 1 listopada Fiodor nie dostarczy wydawcy nowej powieści, ten miał prawo dysponować całym jego literackim dorobkiem teraz i w przyszłości. Sytuacja skomplikowała się dodatkowo po wrześniowej wizycie u okulisty, który ostrzegł go, że jeśli nie zaprzestanie pisania, grozi mu ślepota. "Proszę zaprzestać pisania ręcznego - doradził doktor - i przejść na dyktowanie". W pobliżu na szczęście znajdowała się szkoła dla stenotypistek, nie było więc trudności z zatrudnieniem potrzebnej osoby. Dyrektor polecił Dostojewskiemu jedną ze swoich najlepszych uczennic. Nazywała się Anna Snitkina.

Okazała się bardzo dobrym nabytkiem. Rodzice Anny uwielbiali czytać i byli tak zafascynowani Fiodorem Dostojewskim, że nazywali córkę Nietoczka; imię to nosiła jedna z bohaterek jego powieści. Anna, która była również jego zapamiętałą wielbicielką, nie posiadała się z radości, że będzie miała okazję pomóc wielkiemu pisarzowi. Ale podczas ich pierwszej sesji Fiodor, który nie doszedł jeszcze do siebie po ataku epilepsji, był poirytowany i w złym humorze. Dyktował apodyktycznym tonem, kazał jej odczytywać to, co napisała, nie szczędząc przy tym krytycznych uwag za wolne tempo i liczne błędy. Następnie krótko polecił, by sobie poszła. Jednakże pod wpływem nagłej refleksji poprosił, by zjawiła się nazajutrz. Anna wróciła do domu z mocnym postanowieniem, że więcej nie spotka się z tym nieznośnym despotą. Na drugi dzień ruszyło ją sumienie i poszła znowu, by notować pod jego dyktando.

Drugiego dnia było już lepiej, a w ciągu następnych kilku tygodni obydwoje doszli już do takiej wprawy, że Fiodor mógł dotrzymać umowy przewidzianej kontraktem Stelowskiego - przynajmniej pod względem ilości. W czasie wspólnej pracy poczuli do siebie wielką sympatię. Anna miała okazję się przekonać, jaki miły potrafi być Dostojewski, gdy dopisuje mu humor. Rodzące się uczucie coraz bardziej zbliżało ich do siebie. Anna zauroczona geniuszem nieobliczalnego Fiodora zakochała się w nim bez pamięci. Zwierzyła się z tego swojej siostrze, która próbowała wyperswadować jej ten w istocie beznadziejny związek: Dostojewski był starszy od niej o dwadzieścia cztery lata, biedny jak mysz kościelna, obciążony długami, chory i w dodatku bardzo niesolidny. Siostra nie wiedziała także o tym, że od śmierci swej jędzowatej pierwszej żony, zmarłej trzydzieści miesięcy wcześniej, zdążył się oświadczyć już czterem innym kobietom. Ta informacja zresztą byłaby dla Anny bez znaczenia, podobnie jak zastrzeżenia jej siostry. Niecierpliwie czekała momentu, kiedy Fiodor zdecyduje się powiedzieć jej o swym uczuciu. Kiedy pewnego dnia, w formie subtelnej metafory, że oto odkrył brylant między swymi papierami, zaproponował jej małżeństwo, zachwycona wyraziła zgodę. Pobrali się w lutym 1867.

Podczas pierwszych tygodni małżeństwa Annę spotkało wiele przykrości ze strony rodziny Fiodora, głównie jego pasierba oraz szwagie-rki, która niepokojąco przypominała starsze siostry z bajki o Kopciuszku. Zaniepokojona matka Anny, śledząca z dystansu rozwój sytuacji, poradziła jej, aby wraz z mężem wyjechała za granicę, tak aby w tym krytycznym dla ich