Po kolejnych trzech niefortunnych tygodniach balansowania na finansowej linie udało jej się jakoś namówić Fiodora do opuszczenia Baden-Baden i wyjazdu 23 sierpnia do Szwajcarii. Do Genewy dotarli z osiemnastoma frankami w kieszeni. Ale wtedy to, ku jej radości, zasiadł do pisania nowej powieści pt. "Idiota".

Przyszedł jej wówczas do głowy pewien pomysł. Podejrzewając, że dezaprobata i sprzeciw otoczenia przypuszczalnie jeszcze pogłębiają jego nałóg, zadała sobie drastyczne pytanie: A gdyby ktoś zachęcał Fiodora do gry, czy wówczas równie silnie by go do niej ciągnęło? A może będzie odwrotnie, może wtedy zerwie z nałogiem?

Wiedziała, że w pobliskim Aix-les-Bains znajdują się stoły ruletkowe. "Może spróbujesz przy nich szczęścia? - zaproponowała. - Nie licz jednak na dużą wygraną i nie zabieraj ze sobą dużo pieniędzy, a gdy zobaczysz, że przegrywasz, natychmiast odejdź od stolika". Chętnie przystał na tę propozycję - tym razem to ona przecież zasiadała do gry. Poszedł za jej radą i stwierdził, że jest skuteczna. Wrócił do domu zadowolony i zabrał się do pisania.

Krótko byli szczęśliwymi rodzicami małej córeczki; po śmierci dziecka w roku 1868 powrócił do nałogu, grał jednak bardzo powściągliwie. Na nowo podjęli podróże, ale nie przerywał już pisania. W kwietniu 1871 roku, tuż przed ich powrotem do Rosji, zaproponowała mu, aby spróbował szczęścia przy stolikach w Wiesbaden. Zagrał, stracił trochę pieniędzy, lecz nie było już w nim dawnego zainteresowania hazardem. Jego umysł zaprzątnięty był teraz czymś znacznie bardziej pasjonującym - w myślach kreślił już postacie swego nieśmiertelnego dzieła pt. "Bracia Karamazow".

I nigdy więcej nie zasiadł do gry.