Bess Wallace i Harry Truman

Ilekroć prezydent Harry Truman usłyszał dobry dowcip i uśmiał się już do syta, mówił zawsze: "Chwileczkę, muszę to zaraz opowiedzieć mojej pani". Ktoś powie: pospolita reakcja, ale w tym przypadku było to najlepsze świadectwo ofiarnej i bezinteresownej miłości, jaka cechowała związek Bess Wallace i Harry'ego Trumana.

Miłość od pierwszego wejrzenia nie wchodziła tu w grę, ponieważ spotkali się po raz pierwszy w 1890 roku, kiedy ona miała lat pięć, a on sześć. Jednakże pomimo różnic: w pozycji społecznej - Bess pochodziła z lepszego środowiska; zamiłowaniach - urwisowata Bess była doskonałą sportsmenką, a krótkowzroczny Harry wolał spędzać czas nad książką, oraz wykształcenia - ona studiowała na uniwersytecie, a Harry'ego trudne warunki życiowe zmusiły do rezygnacji ze studiów i pracy na farmie swego dziadka - zrodziła się między nimi delikatna i czuła miłość tak typowa dla środowiska małego amerykańskiego miasteczka na przełomie dwudziestego wieku. (Independence w stanie Missouri miało małomiasteczkowy charakter, mimo że wcale nie było małe.) Uczucie Harry'ego, w miarę jak dorastał, pogłębiało się, znajdując rezonans w sercu Bess. Matka dziewczyny, chociaż się orientowała, że czytający książki, grający na fortepianie adorator córki nie jest zwykłym gospodarskim chłopcem, odnosiła się do niego pogardliwie. Ta mało sympatyczna cecha charakteru doprowadziła jej męża do samobójstwa, kiedy Bess była szesnastoletnią panienką. Ale Harry nie należał do ludzi, którzy dawali się odstraszyć. Co sobota zjawiał się u Bess z bukietem w ręku, po czym zazwyczaj szli na długi spacer do pobliskiego lasu lub na ryby. Bess wpatrywała się w spławik, a Harry zabawiał ją czytaniem. W niedzielę rano baptysta Harry, po spędzeniu nocy w domu krewnych, odprowadzał Bess na mszę do episkopalnego kościoła Świętej Trójcy.

Wspólnie bywali na zabawach, chociaż nie był w stanie dorównać jej w tańcu, za którym przepadała. Nadrabiał jednak grą na fortepianie. Znajdowali dużo przyjemności w swoim towarzystwie, ale perspektywa ślubu wciąż wydawała się odległa, tym bardziej że Harry stracił wszystkie pieniądze na skutek niefortunnej lokaty oszczędności. Kiedy w 1917 roku Stany Zjednoczone przystąpiły do toczącej się już od trzech lat I wojny światowej, nadal nie byli małżeństwem, mimo że oboje mieli już trzydziestkę na karku. Oddział Narodowej Gwardii Harry'ego został postawiony w stan pogotowia, a on sam z nominacją na porucznika dostał skierowanie do Francji. Bess chciała, aby pobrali się przed jego wyjazdem, ale on był zdania, że trzeba poczekać, aż wróci z wojny. Wówczas, jeśli będzie trwała w swym zamiarze...

Harry nie mógł pozwolić, aby dzieląca ich odległość ośmiu tysięcy kilometrów przyczyniła się do oziębienia wzajemnych uczuć. Mimo nawału zajęć - został dowódcą w słynącej z niesforności baterii artylerii i brał bezpośredni udział w ciężkich walkach - nie było dnia, by nie napisał listu do ukochanej; oczywiście odwdzięczała się tym samym. (Wiele lat później w Białym Domu, kiedy zobaczył, że pali jego listy, powiedział, że nie powinna tego robić ze względów historycznych. Odcięła się mówiąc, że właśnie z myślą o tym likwiduje jego korespondencję.) Powrócił wiosną 1919 roku cały i zdrowy, na dodatek z pewną zaoszczędzoną w wojsku sumą pieniędzy. Kiedy pobierali się w czerwcu, mieli za sobą prawie dwudziestoletni okres narzeczeństwa.

Po miodowym miesiącu zamieszkali u jej rodziny. W owych czasach było to częste zjawisko wśród nowożeńców. Miało jednak negatywne strony. Harry nie powrócił już do pracy na farmie, ale pani Wallace nadal traktowała go lekceważąco. Dom miał czternaście pokojów i jedynymi jego mieszkańcami poza Bess i Harrym były dwie wdowy: jej matka i babka. Wspólne mieszkanie nastręczało różne problemy, zwłaszcza że dwie starsze panie miały zwyczaj traktować Harry'ego - według relacji przyjaciela - jak "małego chłopca z brudnymi kolanami". Przyjmował ich docinki z zimną krwią. Bess wspierała go duchowo, występując w roli mediatora. Trudne położenie młodego małżeństwa pogarszało jeszcze niepowodzenie Harry'ego w interesach. Sklep z męską konfekcją, w który Harry wraz z przyjacielem zainwestowali wszystkie swoje pieniądze oraz mnóstwo energii, nie prosperował, jak tego oczekiwano, i Harry znalazł się na progu bankructwa. Magazyn otwarto w listopadzie 1919 roku i przez jakiś czas funkcjonował doskonale przy pomocy Bess jako księgowej, kierownika reklamy i ogólnego administratora. Ale recesja w latach 1920 - 1921 szczególnie mocno uderzyła w rolnictwo i zubożyła ich tradycyjną klientelę. Po zlikwidowaniu sklepu Harry, mimo iż znalazł się po uszy w długach, odmówił ogłoszenia upadłości i oddał wszystko, co pozostało ze sklepu, a pozostałą należność przyrzekł spłacić ratami. Trumanowie, nigdy nie należący do rozrzutnych, narzucili sobie ostry reżym oszczędnościowy