Emma Lyon i lord Nelson

W sierpniu 1798 roku ogólnie podziwiany kontradmirał Horatio Nelson zawitał do Neapolu, gdzie wówczas żoną brytyjskiego ambasadora była Emma Lyon, kobieta niskiego urodzenia, ale wyjątkowej urody. Na początku miesiąca flota Nelsona praktycznie unicestwiła francuską marynarkę wojenną w zatoce Abu Kir, kładąc kres nadziejom Napoleona na podbój Egiptu i wpędzając Małego Kaprala w ciężkie tarapaty w północnej Afryce. Za to zwycięstwo kontradmirał otrzymał sporą sumę brytyjskich funtów oraz tytuł barona Nilu. Gdy ze swą flotą przybił do Neapolu, aby tam trochę odpocząć i rozerwać się, rozentuzjazmowane tłumy witały go jako jednego z największych zwycięzców w dziejach ludzkości.

Na czoło wiwatujących szpalerów pierwsza wysunęła się lady Hamilton, by uścisnąć bohatera. Uczyniła to z większym zapałem, niż tego wymagał protokół, i jak głosi plotka, podobno nawet zasłabła z wrażenia. Przypuszczalnie był to jednak zwykły wymysł jakiegoś romantyka wierzącego w miłość od pierwszego wejrzenia. W rzeczywistości było to ich drugie spotkanie. Pięć lat wcześniej wyświadczyła kapitanowi Nelsonowi wielką przysługę. Przyprowadził on wtedy swe okręty do Neapolu, aby w imieniu angielskiego rządu prosić o wojskowe wsparcie brytyjskich działań w południowej Francji. Królową Neapolu (który był nie tylko miastem, ale i państwem zajmującym spory kawałek włoskiego buta) była Maria Karolina, siostra zgilotynowanej Marii Antoniny oraz bliska przyjaciółka lady Hamilton. Ta ostatnia od chwili wprowadzenia w życie groźnej metody odbierania władzy, której ofiarą padła francuska monarchia, stała się dla niej wielką podporą. Kobiety nie tylko były bardzo ze sobą zaprzyjaźnione, ale także obie odznaczały się silnymi charakterami i miały mężów dziwaków. Król Ferdynand chronicznie zaniedbywał sprawy państwa, by móc oddawać się swojemu ulubionemu hobby, którym było polowanie z oszczepem na dzika oraz uganianie się za spódnicami. Sir William natomiast, mimo iż sumiennie wykonywał swe obowiązki ambasadora, o wiele bardziej interesował się funkcjonowaniem wulkanów i kolekcjonowaniem dzieł sztuki starożytnej niż swoją misją. A więc Maria Karolina sterowała głównie polityczną sceną, tak jak jej przyjaciółka, Emma, dyplomatyczną. Kiedy Nelson przybył do Neapolu, to przede wszystkim Emma zorganizowała mu pobyt w ambasadzie i pilnowała, aby otrzymał przyrzeczoną pomoc.

Ich wzajemny stosunek nie przekroczył granicy zainteresowania w ciągu całego pobytu Nelsona na terenie ambasady. W liście do żony Nelson chwalił uprzejmość Emmy oraz troskę, jaką okazywała ich synowi (był to jego pasierb), który służył pod jego dowództwem. Kapitan i lady Hamilton mieli zobaczyć się po raz drugi dopiero po pięciu latach spędzonych przez Nelsona głównie na morzu, w bitwach, które go krańcowo wyczerpały. Pod koniec roku 1793 stracił częściowo wzrok w prawym oku, a podczas szturmu na Wyspy Kanaryjskie w 1797 roku kula tak strzaskała mu prawy łokieć, że trzeba było amputować całe ramię. Operację przeprowadzono w małej łódce kołyszącej się na falach. W zatoce Abu Kir został również ranny w czoło; została mu po tym głęboka szrama nad prawym okiem. W dniu przybycia do Neapolu, w roku 1798, w wieku czterdziestu lat był wrakiem człowieka; zrzędliwy, przedwcześnie postarzały, o policzkach zapadniętych w wyniku utraty przeżartych szkorbutem przednich zębów. Był starszy od Emmy o siedem lat i niższy o kilka centymetrów. Ale w ciągu tych pięciu lat w sercu Emmy musiała się zatlić iskra jakiegoś uczucia, ponieważ śledziła pilnie jego błyskotliwą karierę: zwycięstwa i katastrofy. Kiedy weszła na pokład admiralskiego okrętu i zobaczyła go, łzy popłynęły z jej oczu. Szlochając podbiegła do niego i objęła go ramionami. Oddał jej uścisk ocalałym ramieniem, po czym wspólnie udali się do ambasady. Tam się natychmiast nim zajęła z całą troską i oddaniem.

Nie zadawali sobie trudu, aby ukryć rosnące uczucie. Jej mąż miał już sześćdziesiąt osiem lat; w tych czasach mężczyźni ledwie dożywali lat pięćdziesięciu. Cierpiał na reumatyzm, wątrobę i z trudnością oddychał. Z każdym dniem życie ciążyło mu coraz dotkliwiej. Był bardzo zazdrosny. Żona Nelsona odpowiadała wszystkim ówczesnym kanonom. Ale morze destrukcyjnie wpłynęło na temperaturę uczuć ich małżeństwa, które zresztą nie było związkiem zawartym z płomiennej miłości. Emmę i Nelsona popchnęły ku sobie pociąg fizyczny i okoliczności. Nie ukrywała swego uczucia ani podziwu dla niego, a on odwzajemniał je szczodrze. Zanim naprawdę zostali kochankami, zrobiły ich nimi złośliwe ludzkie języki, plotki i uwagi. Sir William Hamilton do końca życia przyjmował Nelsona ze wszystkimi honorami w swoim domu w Neapolu, a potem w Anglii. Jeżeli żywił jakieś podejrzenia, nie ujawniał ich nigdy, a żona i jej kochanek potrafili zachować taką dyskrecję, że ich związek zawsze pozostał tylko w sferze powszechnych domysłów.