był przesądzony. Z oficjalnych raportów lekarskich niewiele można się było dowiedzieć, istnieje jednak zgodna opinia, że miała raka piersi, który dał przerzuty do innych organów. Choroba wydawała się odstręczać od niej Juana: jego program urzędowych i nieoficjalnych zajęć nie świadczył o bólu i rozpaczy. Pewnego razu, tuż przed śmiercią, w lipcu ocknęła się na krótko z narkotycznego odurzenia i spojrzała wokół siebie przytom-niejszym wzrokiem. Ujrzała krzątającą się przy jej łóżku zapłakaną rodzinę i męża stojącego z boku, z suchymi oczami i roztargnionym spojrzeniem. "Wszyscy po mnie płaczą - powiedziała - oprócz ciebie".

Naród dłużej opłakiwał jej śmierć. Okres żałoby obowiązywał prawie cały sezon. Młodzież, której niebacznie zdarzyło się roześmiać głośno w miejscu publicznym, szła na trzy lata do więzienia. Tłum pochlebców, otaczający od dziewięciu lat Perónów, dawał pokazy egzaltowanego żalu na niezliczonych oficjalnych uroczystościach żałobnych. Ciało Evy, podobnie jak Lenina, zostało zabalsamowane. Pogrzeb odbył się dopiero po dwóch tygodniach.

Jednakże wtedy ciało nie zostało pochowane; umieszczono je w dużym, pilnie strzeżonym pokoju, gdzie hiszpański anatom, wyspecjalizowany w preparowaniu zwierząt, pracował dzień i noc, aby osiągnąć stan, jak to nazywał, "pełnej cielesnej permanencji". Juan tymczasem szukał ukojenia w bólu w towarzystwie słodkich nastolatek. Ciało, oznajmiono narodowi, zostanie umieszczone w ogromnym mauzoleum. Kamień węgielny pod tę budowlę Juan położył w dwa lata po śmierci Evy. Ale podobnie jak większość monumentalnych architektonicznych projektów reżimu, ta również nigdy nie wyrosła ponad fundamenty. Podczas tych dwóch lat skorumpowana tyrania zawaliła się pod naporem opozycji oraz własnych błędów (między innymi nastąpił wybuch niepohamowanej inflacji). Juana i rodzinę Evy zmuszono do opuszczenia kraju; ciało Evy zostało na łasce losu. Nie znajdując nikogo, kto rościłby do niego pretensję, nowy rząd wysłał je do Europy, gdzie w tajemnicy i bez żadnych ceremonii zostało pochowane w Mediolanie. Kamień węgielny pod gigantyczny grobowiec Evy zniszczono.

Kiedy siedemdziesięciosiedmioletni Juan powrócił do Argentyny w listopadzie 1972 roku, towarzyszyła mu nowa czterdziestojednoletnia żona Isabel. Brak kompetencji i sprzedajność plutokracji utorowały im drogę. W rok później para odniosła zdecydowane zwycięstwo w wyborach na prezydenta i wiceprezydenta; rozczarowany, zwodzony przez przywódców, zdesperowany elektorat oddał na nich przeważającą liczbę głosów. Po śmierci Juana w lipcu następnego roku Isabel zastąpiła go na stanowisku prezydenta. Jako marionetkowa figura sprawowała ten urząd aż do początku 1976 roku, kiedy to w wyniku sięgającej 200 procent inflacji wojskowy pucz zmusił ją do rezygnacji i przejścia na emeryturę. Zdążyła jeszcze przedtem odnaleźć i sprowadzić ciało Evy do Argentyny w nadziei, że na zasadzie skojarzenia pozwoli to nadać jej krótkiej prezydenckiej kadencji nimb tak bardzo jej potrzebnej świętości. Po zamachu stanu Eva spoczęła wreszcie na cmentarzu w rodzinnej kwaterze rodziny Duarte.