siebie".

W niedługi czas potem, ulegając namowie silnego człowieka Izraela Ben Guriona, zmieniła swoje nazwisko; był on bowiem zdania, że członkowie rządu powinni nazywać się po hebrajsku. Zmieniła je na Meir, co w przybliżeniu oznacza - "świetlany" i co było najbliższe jej małżeńskiemu nazwisku. Rzewne wspomnienie miłości Morrisa - zauważyła w wiele lat później w rozmowie z Orianą Fallaci - zabarwione było poczuciem winy. Nie mogli bez siebie żyć, ale jej oddanie sprawie Izraela ostatecznie zmusiło ich do tego. Nie żałowała oczywiście swego postępowania, ale mówienie o swym małżeństwie przychodziło jej z trudem. "To była tragedia - powiedziała Fallaci. - Naprawdę wielka tragedia".