miała dla Goldy zbyt duże znaczenie. Morris z największą radością powróciłby do Stanów, ostatecznie jednak osiedli w Jerozolimie, "Mieście Pokoju". W porównaniu z Tel Awiwem i kibucem Jerozolima okazała się tropikalnym ogrodem. Piękno jej położenia podniosło Morrisa na duchu. Kiedy wieczorem spacerowali ulicami miasta, Golda podzielała zachwyt męża. Jednakże ich życie było ciężkie. Morris dostał pracę księgowego, która ledwie pozwalała im związać koniec z końcem, a do swego dwupokojowego mieszkania zmuszeni byli wziąć sublokatora, aby móc opłacić czynsz. Niemniej, kiedy w listopadzie 1924 roku urodził im się syn Menachem, Morris był w siódmym niebie.

Radość Goldy była krótka. Po sześciu miesiącach miała już tak dość roli kury domowej, że wróciła do kibucu, zabierając ze sobą dziecko. Morris przyjął jej decyzję z wyrozumiałością, ale sam pozostał nieugięty; nic nie zdoła go zmusić do wyjazdu z Jerozolimy. Być może liczył na to, że ich miłość zwycięży. Jeśli tak myślał rzeczywiście, to się nie omylił, ponieważ zanim minęło pół roku, Golda z dzieckiem wróciła do domu. Golda zdecydowała się zostać żoną taką. jakiej pragnął. Po urodzeniu się córeczki w maju 1926 roku musieli zrezygnować z dodatkowego zarobku, jakim były pieniądze od sublokatora. Żeby podreperować domowy budżet, Golda zaczęła brać do domu pranie. Oznaczało to grzanie niezliczonych saganów wody na prymitywnym piecu (w Jerozolimie nie było ani gazu, ani elektryczności) i spędzanie długich godzin przy balii i tarze. Do tego dochodziły nieprzyjemne rozmowy z wierzycielami: mleczarzem, właścicielem sklepu spożywczego, rzeź-nikiem, a także gospodarzem domu, w którym mieszkali.

Kiedy więc po jakimś czasie zaproponowano Goldzie inne zajęcie, chętnie z tego skorzystała, tym bardziej że wiązało się ono z pracą dla drogiej jej sercu sprawy. Jako sekretarka Rady Pracy Kobiet znów mogła włączyć się do politycznej działalności. Morris starał się żonę zrozumieć i pomagać w miarę możliwości. Ale począwszy od 1929 roku, kiedy to władze organizacji zorientowały się, że Golda doskonale przemawia i na dodatek świetnie włada angielskim, coraz rzadziej widywał ją w domu. Często wyjeżdżała za granicę, do Anglii, gdzie nawiązywała kontakty ze środowiskiem żydowskim. W 1932 roku sytuacja rodzinna zmusiła ją do przedwczesnego powrotu; otrzymała telegram od Morrisa z zawiadomieniem, że ich sześcioletnia córeczka Sara jest ciężko chora. Rzuciła wszystko i pośpiesznie wróciła do domu.

Sara cierpiała na wrodzoną wadę nerek, która pogarszała się z wiekiem. Lekarze nie rokowali jej długiego życia. Golda i Morris zastanawiali się, co robić. Może pojechać z nią do Stanów i tam poddać leczeniu? Morris, który otrzymał wreszcie wyjątkowo dobrze płatną pracę w Hajfie, musiał zostać w Palestynie. Golda zaś z dwojgiem dzieci wyjechała do Nowego Jorku. Wyjazd oznaczał dla nich dłuższą rozłąkę oraz ryzykowną podróż dla Sary. Jednocześnie dawał pewną nadzieję na jej wyleczenie. Golda wtedy po raz pierwszy zwróciła się z osobistą prośbą do Rady Pracy Kobiet, by pomogła załatwić jej jakąś pracę w Stanach Zjednoczonych. Będzie mogła na przykład prowadzić pracę propagandową wśród amerykańskich Żydówek i uwrażliwiać je na potrzeby Izraela. Po przybyciu do Nowego Jorku Sara została oddana do żydowskiego szpitala Beth Hospital. Dwa lata energicznej działalności przyniosły Goldzie spore osiągnięcia i znaczne uznanie w żydowskich kręgach Ameryki. Menachem jednakże tęsknił za domem, zwłaszcza za ojcem, a zdrowie Sary znacznie się poprawiło. Czas było wracać. Połączeniu rodziny towarzyszyły łzy radości i gorące uściski.

Główny problem jednak nie stracił na aktualności. "Jest rodzaj kobiet - napisała kiedyś Golda - które nie nadają się do odgrywania roli tylko żony i matki i duszą się w czterech ścianach domowego ogniska. Ich pasją są szersze społeczne i polityczne działania i w nich znajdują dla siebie satysfakcję. I dla takich kobiet nie ma odpoczynku". Morris nadal pracował w Hajfie, a przed Goldą otwierały się kolejne wielkie możliwości - została członkiem komitetu wykonawczego bardzo ruchliwej organizacji Histadrut (Powszechnej Żydowskiej Federacji Pracy) w Tel Awiwie. Małżeństwo zgodnie doszło do wniosku, że nawet ich wielkie wzajemne uczucie nie da się z tym pogodzić. Konsekwencją tego postanowienia była sądowa separacja. Golda pracowała i mieszkała z dziećmi w Tel Awiwie, a Morris pozostał w Hajfie, sto dwadzieścia kilometrów na północ, i dojeżdżał do nich autobusem w każdy szabas.

Taki układ, rzecz jasna, nie podsyca miłości ani nie umacnia małżeńskich więzów. W miarę upływu lat małżeństwo coraz bardziej oddalało się od siebie; widywali się tylko od czasu do czasu aż do śmierci Morrisa, która spotkała go w Tel Awiwie, ,,w moim domu w 1951 roku podczas mojej dość symbolicznej nieobecności" - napisała Golda w swej autobiografii. Jego śmierć - dodała - "uświadomiła mi po raz kolejny, jak straszliwą cenę musieliśmy oboje zapłacić, ja i Morris, za osiągnięcia i doświadczenia zdobyte w okresie, kiedy żyliśmy z dala od