Helen Hayes i Charles MacArthur

Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazywały, że będzie to związek nieudany. Nie było nikogo, kto by nie zgadzał się z tą opinią. Jego ojciec, konserwatywny kaznodzieja, potępiał stosunek z kobietą, której przeznaczeniem jako zawodowej aktorki było "smażenie się w ogniu piekielnym". Jej matka potępiała małżeństwo z dziennikarzem, który - jak należy przypuszczać - więcej przepije, niż zarobi. Przyjaciół niepokoiła niezgodność ich charakterów: on był kobieciarzem i hulaką, ona nieśmiałą dziewczyną. Małżeństwo, które zawarli w sierpniu 1928 roku, miało jednak stanowić zupełne zaprzeczenie wszelkich kasandrycznych przepowiedni.

Wszyscy mieli rację co do istoty ich charakterów. Dwudziestopięcioletnia Helen Hayes, popularna aktorka z Broadwayu, występująca na scenie od ponad dwunastu lat, była poważną, zamkniętą w sobie i dobrze wychowaną osobą; była tak skromna, że jeden z przyjaciół stwierdził kiedyś żartem, że wystarczy tylko wspomnieć "Córkę farmera", śmiałą sztukę, w której grała, a zażenowana wychodziła z pokoju. Dla większego kontrastu Charles MacArthur był urodzonym szelmą, którego pociąg do alkoholu rozluźniał i tak już niezbyt mocne moralne hamulce. Cechowało go ponadto wielkie poczucie humoru ze skłonnością do rubasznego dowcipu. Na przykład jako reporter z Chicago zasłynął felietonem o dentyście obwinionym o gwałt na pacjentce, nadając mu tytuł: "Dentysta plombuje niewłaściwą dziurę". Niebanalne zachowanie wywierało magnetyczny wpływ na kobiety; jego wielbicielkami były na przykład Dorothy Parker i Bea Lillie. Helen oczarował całkowicie.

Zafascynował ją od pierwszej chwili, kiedy na koktajlu nasypał jej orzeszków ziemnych na dłoń mówiąc, że chciałby, aby to były szmaragdy. Potem przez parę miesięcy, ku swemu żalowi, widywała go rzadko i tylko przypadkowo. Aż pewnego sobotniego wieczoru niespodziewanie zjawił się w jej garderobie w Guild Theatre po przedstawieniu sztuki "Cezar i Kleopatra" Shawa. Czy podobało mu się przedstawienie? Szczerze mówiąc - nie wie, ponieważ koło teatru znalazł się przypadkiem. Ale kiedy na afiszu zobaczył jej zdjęcie, przyszło mu na myśl, aby wstąpić i przywitać się. Odruchowo zaproponowała, by odwiedził ją w najbliższy weekend w domku, który wraz z matką wynajęły na letnie miesiące na Long Island. Również odruchowo ofiarował się odwieźć ją tam jeszcze tej nocy. Po tym pierwszym weekendzie było tego lata jeszcze wiele innych; zakochał się w niej nie na żarty.

Wkrótce w swych rozmowach zaczęli napomykać o małżeństwie. Helen gotowa była iść do ołtarza choćby zaraz, ale Charlie najpierw chciał napisać jakąś dobrą sztukę dla Broadwayu. Musiał także przedtem rozwieść się z żoną, o której już dawno zdążył zapomnieć... Ponadto artystyczne sukcesy Helen znacznie przewyższały jego literacką popularność. Pragnął, aby ich małżeństwo było związkiem równorzędnych partnerów. Na początku 1928 roku sztuka "Strona tytułowa" (The Front Page) autorstwa MacArthura i Bena Hechta zdobyła Broadway, ugruntowując pozycję Charliego i torując drogę małżeństwu, które zawarli kilka miesięcy później, w sierpniu.

Uroczystość ślubna była skromną dwuminutową ceremonią wciśniętą w lukę między jednym a drugim występem Helen w sztuce "Kokietka" (Coquette). Odłożyli o kilka tygodni swój miesiąc miodowy, a on w tym czasie zdołał zebrać tyle pieniędzy ze swoich tantiem, że mógł zafundować tygodniowy pobyt na Bermudach. Urlop byłby zupełną idyllą, gdyby nie podejrzana w ich hotelu śmierć człowieka, z którym zaprzyjaźnili się podczas podróży statkiem. W rezultacie większa część tygodnia zeszła im na składaniu zeznań w komisariacie, tak że bez większego żalu wrócili w zacisze i spokój Nowego Jorku.

Helen wkrótce musiała udać się z "Kokietką" w pierwsze z serii artystycznych tournée po kraju. Jej częste wyjazdy stanowiły wodę na młyn różnorodnych pesymistów, którzy przepowiadali, że ich małżeństwo nie wytrzyma próby ciągłych rozstań: Charlie rzeczywiście nie stronił w takich chwilach od wina i śpiewu, ale unikał kobiet, a nawet w piciu był bardziej wstrzemięźliwy. Potem, kiedy Howard Hughes zakupił prawa do filmowej adaptacji "Strony tytułowej", dobrze mu za nią zapłaciwszy, Charlie mógł wreszcie nabyć na własność mieszkanie w dzielnicy Upper East Side w Nowym Jorku, będące symbolem jego nowego, liczącego się statusu i ugruntowanej pozycji społecznej.

Poczucie odpowiedzialności jeszcze bardziej u niego wzrosło, kiedy w lipcu 1929 roku Helen powiedziała mu, że jest w ciąży. Natychmiast stał się troskliwym mężem i przyszłym ojcem. Podczas pobytu w posiadłości Fairbanksa i Mary Pickford w Hollywood zdenerwowany zganił żonę za lekkomyślne skoki do basenu po pieniądze, które na dno rzucał Maurice Chevalier. (Szczególnie skarcił ją za to, że fatygowała się nurkować po monety mniejsze niż dwadzieścia pięć centów.) Miał powody do niepokoju. Jak się w rezultacie okazało, istniała obawa, że może