Ingrid Bergman i Roberto Rossellini

Zanim się poznali, Roberto Rossellini czuł podświadomie, że jego stosunek do Ingrid Bergman nie ograniczy się tylko do zawodowych spraw. Być może, jak na typowego Włocha przystało, zbyt mocno wziął sobie do serca jej pierwszy list, w którym napisała, że jedynymi włoskimi słowami, jakie zna, są ti amo. Jednakże nawet i bez tego listu jego ówczesna ukochana, Anna Magnani, miała powody czuć się zazdrosna. Kiedy w trakcie kolacji w restauracji doręczono mu telegram z Anglii, poczuła, jak narasta w niej gniew; dobrze wiedziała, że Ingrid bawi obecnie na Wyspach Brytyjskich. Pozorna niedbałość, z jaką wsunął depeszę do kieszeni, wyprowadziła ją jeszcze bardziej z równowagi. Ogromnie zdenerwowana, wymieszała starannie spaghetti obficie polane kolorowym sosem i jak prawdziwa Włoszka rzuciła w niego talerzem z zawartością, po czym z triumfującą miną opuściła salę. "Mam wrażenie - napisała wiele lat później w swej autobiografii Ingrid Bergman - że to wydarzenie stało się zalążkiem naszego przyszłego uczucia".

Scena w restauracji rozegrała się jesienią 1948 roku. Ingrid pewnego wieczoru wiosną poprzedniego roku wraz z mężem Peterem Lindst-römem obejrzała film Rosselliniego "Rzym miasto otwarte" (Roma, città aperta), a wkrótce potem jego kolejne dzieło "Paisa" (Paisa). Filmy te sprawiły na niej ogromne wrażenie, zachwycił ją zwłaszcza kunszt reżyserski. Talent tego człowieka - myślała - zasługuje na szerszą publiczność, ale do tego potrzebny jest udział gwiazdy o międzynarodowej sławie. A gdzie można znaleźć taką gwiazdę? Ostatnie sondaże umieściły ją na czele listy najpopularniejszych aktorów i aktorek, przed Garbo i Tracy. W związku z tym napisała do niego ten krótki, ważny list. Pokazała go Peterowi, który poparł jej pomysł, i wysłała do Rzymu. W liście poza wyrazami uznania dla dwóch obejrzanych przez siebie filmów napisała, że jeśli ma ochotę skorzystać ze szwedzkiej aktorki władającej biegle angielskim, znośnym niemieckim, zrozumiałym francuskim i jedynie dwoma słowami po włosku, to gotowa jest przyjechać do Włoch i nakręcić z nim film.

Pozycja Bergman w filmowym świecie nie była znana Robertowi, który rzadko chodził do kina. Jedynie upór wytrwałej sekretarki zmusił go do obejrzenia filmów z blondynką grającą u boku Leslie Howarda w "Intermezzo". Aktorka ta, poinformowano go, grała główne role w ponad dziesięciu europejskich filmach i kilkunastu amerykańskich, wśród których były takie jak: "Dr Jekyll i Mr Hyde", "Anna Christie", "Casablanca", "Komu bije dzwon" (For Whom The Bell Tolls), "Gasnący płomień" (Gaslight), "Urzeczona" (Spellbound), "Osławiona" (Notorious), "Dzwony od Świętej Marii" (The Bells of St. Mary's) i "Joanna d'Arc" (Joan of Arc). Uniesiony radością odpowiedział Ingrid entuzjastyczną depeszą.

W ślad za telegramem poszedł list, w którym przedstawił jej swe filmowe propozycje. Były żarliwie przekonujące, ale sformułowane dość chaotycznie, przynajmniej w zestawieniu z perfekcyjnym planowaniem stosowanym w Hollywood (oprócz naprędce robionego filmu "Casablanca"). W porównaniu z amerykańską produkcją filmy Rosselliniego realizowane były niestarannie i niechlujnie. Polegały głównie na improwizacji, chwytaniu okazji, w tym także aktorów, przez cały czas, pracy na planie. Ingrid doszła do wniosku, że jeśli ma potraktować poważnie propozycję Rosselliniego, to musi się z nim spotkać i omówić ją szczegółowo. Zasugerowała Paryż, dokąd łatwiej jej było dojechać z mężem z Londynu, gdzie miała wystąpić w filmie Alfreda Hitchcocka "Pod znakiem koziorożca" (Under Capricorn). Roberto się zgodził. Wprawdzie podczas tego spotkania nie podpisano żadnego kontraktu, niemniej Ingrid czuła się zobowiązana do współpracy z Rossellinim.

Była tym zainteresowana już nie tylko ze względu na sprawy zawodowe, ale i osobiste. Jej stosunki z Peterem od kilku lat pozostawiały wiele do życzenia. Praktycyzm i opiekuńcza troskliwość męża były dla niej nieocenioną pomocą, ale jego despotyzm, a nawet zrzęd-liwość zaczęły jej ciążyć i odsuwać od niego. Być może z tego powodu okazała się szczególnie podatna na urok Rosselliniego, na jego żywiołowe usposobienie, wylewną uczuciowość i barwną wyobraźnię. Ogromne wrażenie sprawiła na niej także jego elokwencja i to nawet w językach, których nie znał zbyt dobrze. Ten człowiek ją fascynował, intrygował. Kiedy po ukończeniu zdjęć z Hitchcockiem powróciła do Kalifornii, do rutyny Hollywood i Beverly Hills, z przestrachem uświadomiła sobie, że nie może o nim zapomnieć.

Oddalenie nie mogło wpłynąć dodatnio na stan jej uczuć. W kilka tygodni później Roberto zjawił się w Nowym Jorku, aby odebrać Nagrodę Krytyków Filmowych za "Rzym miasto otwarte", które krytycy nowojorscy uznali za najlepszy zagraniczny film roku 1948. Stamtąd udał się do Hollywood na spotkanie z Samem Goldwynem namówionym przez Ingrid, aby poparł projektowany film. Roberto oczarował wprawdzie Goldwyna, ale scenariusz nie zyskał jego aprobaty ze względu na