koronacją, w maju 1937 roku, świadczył o gorszącym pośpiechu. Kiedy król się dowiedział, że detektyw magnata prasowego lorda Beaverbrooka odkrył datę sprawy rozwodowej w kalendarzu dworu królewskiego, wezwał Beaverbrooka na poufną rozmowę. Mając na uwadze dobro pani Simpson, prosił, aby utrzymać w tajemnicy wiadomość o rozwodzie dopóty, dopóki to będzie możliwe; sprawa ewentualnego małżeństwa z panią Simpson nie została poruszona w trakcie tej rozmowy. Lojalny Beaverbrook natychmiast pociągnął za swoje sznurki, aby zapobiec przeciekowi rewelacji do prasy: nawet "Daily Worker" i skandalizująca gazeta "Paris Soir" milczały.

Nie sposób jednak było zapobiec plotkom szerzącym się wśród członków zaniepokojonego rządu. Premier Baldwin był pod bezustanną presją żądań ze strony jego najwybitniejszych przedstawicieli, nie wyłączając królowej matki, by zmusił króla do porzucenia myśli o rozwodzie i zachowania większej dyskrecji; sugerowano nawet, by poczynił jeszcze dalej idące kroki. Apel Baldwina miał taki skutek jak rzucanie grochem o ścianę. Król wykręcał się od odpowiedzi na pytania o zamiary wobec Wallis. Początkowo twierdził, iż nie wolno mu ingerować w osobiste decyzje pani Simpson, ponieważ są wyłącznie przyjaciółmi. Ostatecznie jednak odkrył swe zamiary przed premierem. Ten wieczorem w domu zwierzył się pani Baldwin, że król mu oświadczył, iż pani Simpson jest jedyną wybranką jego serca i nie wyobraża sobie bez niej życia.

Rozprawa rozwodowa wyznaczona na 27 października trwała dziewiętnaście minut. Amerykańska i francuska prasa doniosły o tym z nieukrywanym zadowoleniem, ale gazety brytyjskie nadal zachowywały w tej sprawie niewytłumaczalną powściągliwość. Wieczorem tego dnia David i Wallis spożyli kolację tylko we dwoje. Ściśle wypełniony harmonogram zajęć króla uniemożliwił im widywanie się w następnych dniach. 13 listopada król wyjechał do Fort Belvedere, aby odpocząć w towarzystwie Wallis, i tam dosięgła go "pilna i poufna" depesza od ministrów. Informowali go, że prasa brytyjska postanowiła ostatecznie przerwać swe milczenie, co nieuchronnie spowoduje rezygnację rządu i konieczność następnych wyborów; ponad wszelką wątpliwość ich głównym tematem staną się wtedy "prywatne sprawy Waszej Wysokości". Temu oświadczeniu towarzyszyła mniej oficjalna rada, aby bezzwłocznie wysłał panią Simpson za granicę.

David z uporem, nie pozbawionym cech rycerskości, odmówił potraktowania swej "wymarzonej kobiety" jako wyzutej z łask królewskich ladacznicy. Chociaż rady te wprawiły go w gniew, już wtedy zrozumiał, że nie może liczyć, iż uda mu się poślubić Wallis i zarazem zachować koronę. Mógł wybierać jedno albo drugie, ale nie było wątpliwości, co wybierze. W kilka dni później spotkał się ponownie z premierem Baldwinem i oświadczył mu, że zamierza zrzec się tronu i poślubić panią Simpson. Baldwin określił jego decyzję jako "wiadomość godną ubolewania", choć nieuniknioną. Premierowi niewątpliwie spadł kamień z serca nie tylko dlatego, że decyzja króla pozwalała uniknąć kryzysu parlamentarnego, ale również z powodu zejścia z narodowej sceny człowieka, którego uważał za samowolnego, nieodpowiedzialnego playboya i potencjalnie nieudolnego władcę. Jednak mimo tej niepochlebnej opinii zachowanie się króla nasunęło mu później pod pióro egzaltowane zdanie: "Nigdy na niczyjej twarzy nie zdarzyło mi się ujrzeć tyle natchnionego piękna. Przypominał jakiegoś młodego rycerza, któremu ukazał się Święty Graal. Żadne względy rozumowe, żadne prośby ani błagania rodziny czy przyjaciół nie były w stanie przebić tej ekstazy. Był tylko sam ze swoją wizją".

Oszołomienie króla szybko minęło pod wpływem na nowo zrodzonej nadziei, że popularność w narodzie pozwoli mu wygrać walkę z rządem, utrzymać i Wallis, i koronę. Kilku doradców, między innymi Winston Churchill, radziło mu, aby na razie odsunął od siebie panią Simpson, wstąpił formalnie w maju na tron, a następnie, jeśli pani Simpson będzie się odpowiednio godnie zachowywać, po pewnym czasie podejmie znowu swe małżeńskie plany. Ale w tym wypadku - odparł David - "zhańbię kłamstwem akt swojej koronacji" i bez dalszej dyskusji odrzucił pomysł. Inna propozycja sugerująca małżeństwo morganatyczne, w którym Wallis byłaby tylko małżonką, a nie królową, została odrzucona przez rząd Baldwina. Podejrzewano, że skoro już raz nią zostanie, nie da się w przyszłości uniknąć koronacji. Sama Wallis zaproponowała królowi, by z okazji Świąt Bożego Narodzenia zwrócił się bezpośrednio do narodu ponad głowami rządu, ale Baldwin sprzeciwił się temu pomysłowi jako niezgodnemu z konstytucją. Wallis uparcie przeceniała rolę Davida jako króla, tak jak on przeceniał poparcie narodu dla swego małżeństwa.

3 grudnia 1936 roku pękła tama postawiona brytyjskiej prasie. Cała Anglia się dowiedziała, że król pragnie pojąć za żonę kobietę, która ma dwóch żyjących jeszcze mężów. Stronice gazet roiły się od pikantnych szczegółów romansu, który tyle czasu udawało się trzymać w tajemnicy. Zdjęcia - na przykład z wycieczki po Morzu Śródziemnym - z których uprzednio