wymazano postać Wallis, zostały ponownie opublikowane, tym razem bez żadnych retuszy. Na nalegania króla - chociaż zrobiłaby to i bez jego zachęty - odleciała do przyjaciół w Paryżu. David dosłownie ukrył się w Fort Belvedere i przez tydzień się nie pokazywał.

Były to jego ostatnie dni w ojczyźnie aż do wybuchu wojny. Pomimo decyzji parlamentu, który staraniem Churchilla postanowił dać mu jeszcze szansę i czas do namysłu, 11 grudnia podpisał akt abdykacji. Tym samym jego wysokością Jerzym VI został młodszy brat, Bertie, a oficjalny tytuł Davida brzmiał: jego królewska wysokość książę Edward, książę Windsoru. Ten imponujący tytuł, jak David potem z przestrachem stwierdził, nie obejmował Wallis, przynajmniej oficjalnie. Czy było to przeoczenie, czy też chodziło o inne względy - nie wiadomo; tak czy inaczej fakt ten ochłodził stosunki między braćmi i rozgoryczył nieutytułowaną księżnę. W specjalnym radiowym wystąpieniu, w którym żegnał się ze swymi poddanymi, wyjaśniał, że ciężar monarchii byłby dla niego nie do zniesienia "bez pomocy i poparcia kobiety, którą kocham". Wkrótce potem opuścił Anglię i z wybrzeża północnej Francji zatelefonował do Wallis w Cannes. (Churchill, który pomógł mu opracować to przemówienie i który prawdopodobnie wymyślił ten słynny zwrot, bardzo później tego żałował. Nawet hydraulicy, skarżył się synowi Randolphowi, kiedy spóźnią się do pracy, tłumaczą, że to "z powodu kobiety, którą kocham".)

Do 27 kwietnia, kiedy ostatecznie zakończyła się sprawa rozwodowa, David kontaktował się z Wallis jedynie ze swej tymczasowej siedziby w rezydencji Rothschildów pod Wiedniem przez telefony źle funkcjonujące na skutek elektrycznych zakłóceń. Dotkliwie odczuwali rozłąkę. Jego wielomilionowa fortuna pozwalała mu zaspokajać wszystkie jej potrzeby i upodobania. Nie mogła jednak uchronić przed drapieżną ciekawością reporterów i jadowitymi listami, nieznośnie uprzykrzającymi życie. Wreszcie w czerwcu 1937 roku, wkrótce po koronacji Jerzego VI, wzięli ślub w zameczku w pobliżu Tours.

Miesiąc miodowy spędzili w Austrii, dokąd udali się z bagażem składającym się z dwustu pięćdziesięciu walizek i kufrów. Zamieszkali w trzynastowiecznym, tyrolskim zameczku, w którym było czterdzieści pokojów, a który oddał im do dyspozycji zaprzyjaźniony hrabia. Z basenem, kortami tenisowymi, stajniami, terenami do polowań oraz pobliskim polem golfowym, położony w snobistycznej wakacyjnej okolicy zameczek wydawał się wymarzonym miejscem na taką okazję. Ale po krótkim czasie znudziły ich rozrywki, a przytłaczające poczucie klęski i izolacji wywoływało spory na temat, co by było, gdyby... Pod koniec lata przenieśli się do Paryża, skąd planowali udać się do Niemiec, a następnie do Stanów Zjednoczonych. Październikowa wizyta w Niemczech, a zwłaszcza ostentacyjne afiszowanie się w towarzystwie nazistowskich rzezimieszków wywołały takie oburzenie w politycznych kręgach zachodniego świata, że musieli odwołać planowany na listopad pobyt w Stanach. Ogłuszona tym ciosem Wallis szukała rekompensaty w wydawaniu pieniędzy na prawo i lewo i urządzaniu z przepychem pięciu kolejnych rezydencji. Wydawane w nich wytworne przyjęcia oraz wykwintny styl życia utrwaliły jej sławę jako doskonałej pani domu i jednej z dziesięciu najlepiej ubranych kobiet świata.

Wybuch II wojny światowej we wrześniu 1939 roku sprowadził ich znów do Anglii, ale tylko na dwa tygodnie, podczas których Wallis traktowana była przez rodzinę swego męża jak powietrze. On dostał przydział do sztabu brytyjskiej misji wojskowej w Paryżu w randze generała majora. W pobliżu kwatery głównej wynajęli apartament. Kiedy w maju 1940 roku Niemcy zaczęli swój marsz na Paryż, uciekli na południe, lądując ostatecznie w Lizbonie. Tam do księcia dotarła depesza od Churchilla, który nakazywał mu powrót do Anglii. Zgodził się pod warunkiem, że jego żona otrzyma tytuł królewskiej wysokości. Żądanie zostało potraktowane odmownie i książę, zamiast do kraju, poleciał na Wyspy Bahama, gdzie na okres wojny mianowano go gubernatorem i głównym dowódcą. Tam marnotrawił czas udając, że administruje, a Wallis zajmowała się niesieniem pomocy ofiarom wszechobecnych niemieckich U-Bootów. Urozmaicali sobie życie częstymi wyjazdami do Stanów Zjednoczonych po zakupy i dla zakosztowania rozrywek kulturalnych. Jak zwykle towarzyszył im ogromny bagaż i zamieszanie, które za każdym razem sprawiało brytyjskiej ambasadzie w Waszyngtonie ogromne kłopoty.

Personel dyplomatyczny odetchnął z ulgą, kiedy wiosną 1945 roku powrócili do Paryża. Następnych sześć lat to okres bezustannych, lecz daremnych zabiegów księcia u rządu Labour Party o otrzymanie jakiegoś odpowiedzialnego stanowiska. Po 1951 roku, kiedy nawet Churchill, który na nowo doszedł do władzy, zignorował apele - zrezygnował z dalszych starań. Życie Davida stało się jednym pasmem nudy. Pewnego razu, kiedy jeden z przyjaciół zapytał go, jak spędził dzień, odparł, że towarzyszył księżnej w wyprawie na miasto i "przyglądał się, jak