Wiersz miłosny Innokientija Annienskiego pod tytułem Smyczek i struny

Smyczek i struny

Jakiż to mrok na oczy padł!

Mgła w górze księżycowo mroźna!

Dotykać strun przez tyle lat

I nie móc w świetle ich rozpoznać!

 

Komuż potrzeba nas? Kto blask

W pożółkłe dwa oblicza wsączył?

I pojął smyczek: jeszcze raz

Ktoś wziął ich nagle i połączył.

 

"Jak dawno już! Z ciemności dzwoń,

Gdy cię zapytam: Tyżeś? Tyżeś?"

A struna się tuliła doń,

Lecz drżała, płacząc coraz ciszej.

 

"Czy mi odpowiesz, dasz mi znak,

Że nigdy się nie rozstaniemy?"

Odpowiedziała struna: "Tak!"

Lecz serce ból przenikał niemy.

 

Smyczek zrozumiał to i ścichł,

A w skrzypcach nadal echo brzmiało

I męką się ozwało w nich,

Co ludziom muzyką się zdało.

 

Ale nie zgasił człowiek świec,

Śpiewały skrzypce... Aż o świcie

Słońce im wreszcie dało lec

Bez sił na czarnym aksamicie.

Przełożył z rosyjskiego
Jerzy Litwiniuk