Wiersz miłosny Jana Andrzeja Morsztyna pod tytułem Kochanie

Kochanie

Jako kiedy przy gmachu słoneczne promienie

Wdzierają się przez ściany między czarne cienie,

Wiją się proszki drobne, dzieci je zławiają

Do garści dla korzyści, aż wiatr w zysku mają

Tak promień, pani, twego ozdobnego lica

Wkradł się w serce, chciwego wpuściła źrenica

A sen, dzieciom podobny, już temu nieblisko,

Stroi ze mną tęskliwym dziecinne igrzysko:

[Śniłem], miła, że cię mam, aż mię ktoś obudzi —

Sen z oczu, a ty z łoża; sen mię, zdrajca, łudzi!

Nie rań mi więcej serca, bo to w twojej ręce

Wyjawić ten miły sen, dać pociechę męce.