Ptaki moje, gawrony
Jan Goczoł
Ptaki moje, gawrony ciężkie, w śliskim locie nad oziminami!
Tutaj ją prowadzę w śnie czarno-białym, a ona wówczas
cała jest przy mnie: idziemy nadzy obok siebie pod waszym krzykiem
głodnym i namiętnym. A ona cała jest
przy mnie: wszyscy mężczyźni z jej dni poprzednich
już leżą martwi, zapomniałem ich twarzy i imion — ich
nigdy nie było: to ja wschodzę w jej źrenicach płomieniem huczącym, to ja
mówię jej: to są twoje wargi, zęby i język, twoja szyja, to są twoje
piersi, brzuch, pośladki i uda, twoje łono — moim imieniem
nazywać będziesz ich ból i ich wieczorne drżenie, które jest
nowym czekaniem na moje wargi, zęby i język, na ręce moje
na moje uda, twarde i czułe. Tak ja jedyny mówię do niej,
która tutaj idzie przy mnie, ptaki moje, tłuste gawrony.