Wiersz miłosny Jana Lechonia pod tytułem Sprzeczka
Sprzeczka
Jan Lechoń
Już zimny dzień jesienny zaczyna omdlewać
I w myślach szukam kształtu twej drogiej postaci,
I ból, co mną nurtuje, wszechwładną moc traci.
Pójdziemy do ogrodu. Nie warto się gniewać.
Patrz, księżyc nad jezioro zza chmury wypływa,
W milczeniu stoi ogród jak mlekiem oblany,
I tylko czasem, z trzaskiem pękają kasztany.
Wsłuchujemy się w tę ziemię; jest chyba szczęśliwa.
W akacje płynie fala zimnego przewiewu —
Ach, niechaj nas przepływa, ach, niechaj w nas wieje
I niechaj nas oczyszcza, jak z liści aleje —
Nas, ślepych na swą miłość, pobladłych od gniewu.