Piosenka mielnika
Jan Prusinowski
Szumi woda pod topolą,
Czas by wziąść się do mielenia,
Lecz stęsknione jej spojrzenia
Nad jej chatką błądzi oko.
Może wyjdzie, chustką wionie,
Pocałunek przeszle ręką
I popatrzy ku tej stronie,
I przynęci mnie piosenką.
O, niedobra! nie wychodzi,
Jak ta woda czas upływa,
Jak czas woda z kół uchodzi;
Ja nie biorę się do miewa.
Bo stęsknione jej spojrzenia
Nad jej chatką błądzi oko,
Szumią w piersi mej westchnienia
Jak ta woda pod topolą.
Zawoźnicy jadą, jadą,
Wiozą sukno na folusze
I ze zbożem worki kładą;
Już do pracy brać się muszę.
Ale serce rozkochane
O niej marzy, nie o zysku;
I drżą ręce załamane,
Zleniwione w jej uścisku.
Lecz ot, wyszła — białą ręką
Powionęła ponad głową
I przynęca mię piosenką
Jakąś cudną, jakąś nową...
Darmo zboże mleć się biorą,
Darmo puszczać chcą folusze.
Bądźcie zdrowi! inną porą!
Ja do lubej spieszyć muszę!