Wiersz miłosny Jana Rostworowskiego pod tytułem Podróż (2)

Podróż (2)

Powiedziała: Nie mogę sama.

(a to było na dwunastej mili)

 

Powiedziała: Nie widać klonu.

Możeś drogę woźnico zmylił?

 

Powiedziała: Siądę koło ciebie,

bo ten powóz tonie jak w jeziorze.

 

Powiedziała: Pozwól woźnico,

że ci rękę pod ramię włożę.

 

Powiedziałem: Może trafimy...?

Przepraszałem: Gościniec krzywy.

 

Pomyślałem: wozić ją będę

aż konikom zakwitną grzywy.

 

Przypomniałem: Mam ja tu skrzynkę,

com szykował ją na niedzielę.

 

Powiedziałem: Usiądź na koźle,

to się z tobą skrzynką podzielę.

 

Zaszeptała: Boję się skrzynek.

Skrzynki mają zimne obicia.

 

Powiedziałem: Tę moją skrzynkę

ogrzewałem połową życia.

 

Zapytała: Co wieziesz w skrzynce

przez ciemności i rozpadliny?

 

Powiedziałem: Wianek sonetów

i gałązkę świeżej tercyny.