Wiersz miłosny Johannesa Bobrowskiego pod tytułem Ongiś mieliśmy

Ongiś mieliśmy

Ongiś mieliśmy

obie dłonie pełne światła —

strofy nocy, poruszone

wody trącają znów

skraj brzegu, chrapliwy, bezoki

sen zwierząt w trzcinie

po uścisku — potem

stoimy zwróceni na zewnątrz

ku zboczu, ku białemu

niebu, przychodzącemu

z zimnem ponad górą, kaskada świetna,

i zdrętwiała, lód,

jakby z góry, z gwiazd.

 

Na twojej skroni

chcę żyć w ów czas

mały. zapominająco, chcę bezgłośnie

krwi mojej pozwolić

na wędrówkę

przez twoje serce.

Przełożył
Eugeniusz Wachowiak