Wiersz miłosny Johna Berrymana pod tytułem Napełniając swe zwięzłe i rozkoszne ciało

Napełniając swe zwięzłe & rozkoszne ciało

Napełniając swe zwięzłe & rozkoszne ciało

paprykarzem kurczęcym, popatrzyła na mnie

dwa razy.

Omdlewając z zainteresowania, odwzajemniłem się

wygłodniale. Wyłącznie obecność jej męża & 4 innych osób

powstrzymywała mnie od rzucenia się na nią

 

albo przynajmniej do jej drobnych stóp, z okrzykiem:

"Jesteś najrajcowniejszą dupcią, jaką olśnione źrenice Henry'ego

oglądały od wielu mrocznych lat,

moja Świetlista Świetności". Dłubałem dalej (zrozpaczony) w moim

spumoni. — Sir Bones: nima sprawy; tutej,

znaczy na świecie, dziewuchów z apetytem -jak mrówków.

 

— Brunetka, latynoska cera, oczy jak brylanty,

spuszczone... Ten ciamajda przy jej niewiarygodnościach... Jakie

mogą być te cudeńka, na których przysiadła na krześle?

Restauracyjny szum. Równie dobrze mogłaby być na Marsie.

Gdzie zawaliłem sprawę? Na Henry'ego powinien być jakiś paragraf.

— Mr Bones: a jak, pewnie, że jest.

Przełożył
Stanisław Barańczak