Wiersz miłosny Johna Donnego pod tytułem Pchła

Pchła

Spójrz, pchła: ten widok opór twój pokona —

To, czego pragnę, małe jest jak ona.

Ssała krew z mego, teraz z twego ciała;

Obie krwie nasze w sobie więc zmieszała.

Wcale się wszakże nie obruszysz na to,

Nie nazwiesz grzechem, hańbą, czci utratą;

A jednak insekt, nim go kto rozgniecie,

Krwią napęczniały, użył sobie przecie:

Więcej dokonał niż my na tym świecie.

 

Nie, puść ją; po co życiom trzem nieść zgubę?

Ta pchła nas wiąże więcej niźli ślubem,

Jest mną i tobą, nazwać ją też możem

Ślubną świątynią i małżeńskim łożem;

Mimo twe dąsy, rodziców sprzeciwy,

Już nas otoczył mur czarny i żywy.

Zabij mnie w owej pchle, o to nie stoję;

Lecz będzie w tym i samobójstwo twoje,

I świętokradztwo: zatem przestępstw troje.

 

Och, a więc jednak, okrutnico miła,

Niewinna krew twój panokieć splamiła?

I w czymże wina nieszczęsnej istotki?

Że ci upiła kropelkę krwi słodkiej?

Sama wszak widzisz, że nic to nie zmienia:

Nie widać po nas oznak osłabienia.

Więc porzuć trwogę, nie wzbraniaj mi ciała:

O tyle tylko mniej czci będziesz miała,

Ile ci życia śmierć tej pchły zabrała

Przełożył
Stanisław Barańczak