Wiersz miłosny Johna Donnego pod tytułem Świt

Świt

Prawda, dzień wstaje; owszem, gwiazdy gasną;

Czy i ty musisz wstać, rozstać się ze mną?

Musimyż wstawać dlatego, że jasno?

Czyśmy się kładli dlatego, że ciemno?

Miłość, co nas przywiodła tutaj swym rozkazem

Wbrew ciemności — wbrew światłu niech trzyma nas razem.

 

Światło języka nie ma — jest źrenicą;

Gdyby i widzieć, i mówić umiało,

Nie byłoby dla świata tajemnicą,

Że z kim mi dobrze, z tym zostaję śmiało,

Lub że tak kocham honor mój, iż chcę być blisko

Z tym, kto posiadł me serce, honoru siedlisko.

 

Mówisz, że pilne cię zajęcie wzywa?

O, to miłości jest defekt przeklęty:

Łotra, kpa, łgarza zniesie miłość tkliwa —

Nie tego, kto czymś innym jest zajęty.

Być zajętym i kochać — grzech to tak olbrzymi,

Jak gdy człowiek żonaty goni za innymi.

Przełożył
Stanisław Barańczak