Wiersz miłosny Józefa Ozga-Michalskiego pod tytułem Celina z Czarnolasu

Celina z Czarnolasu

Jej oko tak moje pali,

jakby się parzyły ognie,

dwa kasztany wystrzelają,

jeden ze mnie, drugi od niej.

Nie pieścić się, ani cackać,

i gdy już nadchodzi zima,

nie certolić c przez zęby,

lecz się szczelnie z nią przyimać.

Jak słowik ma zmysł języka,

a mój jest jak róży kolec

wciąż się przez nią tak przetykam

ażeby ją nie zaboleć.