Wiersz miłosny Juliana Tuwima pod tytułem Siódma jesień

Siódma jesień

Przyszła ciszą miłosierna ksieni:

Siódma jesień — najzłotsza, najsłodsza

Z wszystkich złotych i słodkich jesieni.

 

Moja jedna — jedyna — kochana!

 

Przyszła ciszą — drogą długich cieni,

Naszych cieni od dawnych jesieni,

I wszeptała się w nas zadumana...

Moja jedna — jedyna — kochana!

 

Tyś ta sama — o siedem lat młodsza,

Prześwietlona, wypatrzona wzrokiem,

Smętniejącym w życiu z każdym rokiem

I stęsknionym tej świętej jesieni,

Co na zawsze się w duszę wpromieni!...

 

No i przyszła — najsłodsza, najzłotsza,

Przyszła ciszą — drogą naszych cieni...

Jeno patrzeć — a park się rozszumi,

Moja jedna — jedyna — kochana!

Jeno patrzeć — a lata dziecięce,

Moja jedna — jedyna — kochana,

Zaniemówią w nas szczęściem i trwogą

I wzruszeniem nam głos się przytłumi,

I ściśniemy po raz pierwszy ręce,

Co już nigdy się żegnać nie mogą!

I znów, drżeniem sprzed lat wzruszeni,

 

Rozwiośnimy się w pierwszej jesieni,

Moja jedna — jedyna — kochana,

Zawsze tamta i zawsze ta sama,

Z mojej pierwszej i siódmej jesieni!