Wiersz miłosny Juliana Tuwima pod tytułem Zmęczony burz szaleństwem

Zmęczony burz szaleństwem

Zmęczony burz szaleństwem, jak statek pijany,

Już niczego nie pragnę, jeno wielkiej ciszy

I kogoś, kto zrozumie mój żal nienazwany,

Kogoś, kto mą bezsłowną tęsknotę usłyszy;

 

Kogoś, kto jasną duszą życie mi przepoi,

Iżbym w spokoju bożym wypoczął po męce,

Kogoś, kto rozszalałe serce uspokoi,

Kładąc na moje oczy miłosierne ręce.

 

Idę po szczęście swoje. Po ciszę. Do kogo?

Którędy? Ach, jak ślepiec! Zwyczajnie — przed siebie.

I wiem, że zawsze trafię, którą pójdę drogą,

Bo wszystkie moje drogi prowadzą do Ciebie.