Wiersz miłosny Juliana Ursyna Niemcewicza pod tytułem Sen Marysi

Sen Marysi

Już księżyc krążył po lazurach czystych,

Blask jego nad wód strumieniem

Na ciemnych liściach buków rozłożystych

Łagodnym migał promieniem.

Marysia we śnie widzi Stasia swego,

Jak gdyby tam był przytomnie,

I słyszy głos ten z morza dalekiego:

"Marysiu, nie płacz już po mnie!"

Zrywa się, pyta: "Kto zuchwałym krokiem

Chodzi tutaj nocną dobą?"

Aż z bladą twarzą, z wklęsłem w licu okiem

Postrzeże Stasia przed sobą.

"O luba moja! już to ziemskie ciało

Stos piasku przykrył ogromnie,

Głębokie morze sen mi wieczny dało,

Marysiu, nie płacz już po mnie!

Przez trzy dni burza z wściekłością straszliwą

Wznosi się w spienionych ścianach,

Pogrąża z trzaskiem nawę nieszczęśliwą

W bezdennej głębi bałwanach.

Lecz i w tej chwili myślałem o tobie,

Ginący światu nie pomnie,

Ustała burza, spoczynek mój w grobie,

Marysiu, nie płacz już po mnie!

I ty dokończysz wkrótce dni twych biegu,

Jak anioł ubraną w bieli

Ujrzę cię wkrótce na szczęśliwym brzegu,

Tam już nic nas nie rozdzieli... "

Tu kogut zapiał, zniknęło widzenie,

Głos się dał usłyszeć skromnie,

A raczej ciche, słodkie poszepnienie:

"Marysiu, nie płacz już po mnie! "